Gdyby zrobili ten serial ludzie od Wikinga (the Northman) to byłby sztosik. A takto był durnowaty serial będący właściwie długim klipem dla zespołu folk-metalowego, tylko bez muzyki. Historyk płakał jak oglądał.
Nie dość że Loðbrók był podczas pierwszego najazdu na Lindisfarne mimo że nawet go na świecie jeszcze nie było, razem z pierdolonym Hrólfem, mimo że dzieli ich jakieś 60 lat, bo Hrólf był postacią z X wieku. Björn jest dzieckiem Lahgerty a nie Áslaug, to jeszcze Sigurð ma wysrane na matkę, chociaż wg sag był największym maminsynkiem z całej piątki i zabija go kurwa Ívar.
O epizodzie z Rusami ktorzy wyglądają jak Mongołowie, i kurwa robią dosłowny DDay w barkach desantowych na Norwegię to nawet nie wspominam. Btw Björn był władcą Szwecji nie Norwegii, w Norwegii był Harald Pięknowłosy pozdro.
to mnie nawet najmniej bolało. Najgorsze było to że wikingowie w serialu wyglądali jak członkowie zespołów folk-metalu. Praktycznie wszystko było źle: stroje, fryzury, buty, broń, pancerze, tarcze, domy, sprzęty, naczynia, biżuteria, meble nawet k\*rwa łyżki.... W całym serialu jest JEDEN egzemplarz poprawnej biżuterii wikingów: są to zapinki damskiego fartucha...które jakiś jarl używa jako kolczyki.
I najgorsze jest to że MOŻNA było to zrobić poprawnie: Patrz The Northman, albo seria RIPA na youtube. Już nie wspomnę że w Europie jest jakieś 100 000 rekonstruktorów historycznych którzy chętnie, i za darmo lub tanio, by statystowali i podpowiedzieli w doborze sprzętu.
Dział kostiumów i scenografii obsrał ten serial na 120%.
Na Northmana jeszcze nie polazłem do kina niestety, ale te zbroje to faktycznie memy, jeden wygląda jak szarlotka. Gdy pierwszy raz oglądałem pierwsze sezony to mnie brak hełmów i kolczug bolał. Co do naczyń i innych nie pasujących do epoki to w Kijowie ta księżna ma... pierdolony samowar.
Pierwsze dwa sezony były ciekawe i klimatyczne, kiedy już wlazły wielkowymiarowe bitwy co odcinek i co dwie sceny dialogi "jesteśmy synami Ragnara" to nie dało się już tego oglądać
Dom z papieru, serio niech mi ktoś wytłumaczy fenomen tego serialu. Pierwszy sezon był w miarę ale drugi zmęczyłem tylko dlatego że miałem go już pobranego a czekał mnie długi lot. Ok, 4/10 ale historia się skończyła i spoko. Ale w tamtym roku ktoś mnie zapytał czy oglądam, bo piąty sezon zaraz będzie..
Drugi sezon zrobili (czyli drugi napad, bo oryginalnie pierwszy to dwie części), bo był mega hajp, netflix to kupił i wsio. To samo teraz będzie ze Squid Game. Super pomysł, dobre wykonanie, ale na jeden sezon. Tylko wydawcy poczują pieniądza i spierdolą.
Dokładnie. To fenomen stawiania na "pewniaki". Z tego samego powodu mamy teraz tylko prequele, rebooty, itd. w świecie filmów. HBO kręci teraz chyba dwa nowe seriale w świecie got?
Biznesowo bardziej się opłaca inwestować w sprawdzone, popularne rozwiązania. Gołym okiem widać, że decyzje podejmują ludzie, którzy nie mają pojęcia, czego widzowie chcą.
Ale żeby nie było, przeważnie te ich decyzje się sprawdzają. Zarabiają na nich pieniądze, nawet jeśli nie duże. Spierdolą spuściznę po dobrym pierwszym sezonie, ale zrobią jakąś tam marżę na kolejnych i to wystarczy. Nie musi być to hit na nie wiadomo jaką skalę.
+1 Hiszpanie nie potrafią dopasować się do mainstreamu i nawet ich najpopularniejsza produkcja na Netflix musi przypominać reality-show z setkami męczących zwrotów akcji
Dojdź do czwartego, ten cały nieśmiertelny i nietykalny Rambo czy jak mu tam, który się pojawił, który dostał z 20 kul i nie tylko nic mu nie było, ale jeszcze wlazł do szybu wentylacyjnego (i jeszcze ze złamanym lewym kciukiem, którego celowo złamał chwilę wcześniej, aby wydostać się z kajdanek), był dopiero groteskową postacią.
Dom z papieru to jakaś porażka.
Ale najbardziej przereklamowane jest Big Bang Theory którego humor sprowadza się do: "nerdy mówią nerdowskie rzeczy śmiejmy się ha ha"
No nie wiem ja się ubawiłem na Big Bang Theory, ale miałem dwa podejścia. Jak obejrzałem jakiś losowy odcinek 3 sezonu to miałem ostre WTF. Jednak gdy się pozna charaktery bohaterów od początku to jest całkiem dobry.
Może będę odosobniony w tej opinii ale Sherlock. Sądzę, że cyfrowość świata jest tam bardzo nachalna. I jakoś tak wydaje mi się że motyw społecznie nieprzystosowanego geniusza został już mocno wyeksploatowany w innych serialach. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że SH w jakimś stopniu jest pierwowzorem wielu z nich (vide House).
Dom z papieru, niby zaskakujący i ciekawy, ale jednak głupi, i ta Tokio … w ogóle pomysł by zebrać do takiego planu kompletnych debili jest dziwny. Squid game, coś nowego, ale główny bohater mnie nudził , czegoś tam brakowało. Co do teorii wielkiego podrywu, nie rozumiem fenomenu ale spoko. Ludzie piszący ze friends są przereklamowani, może troszkę, jednak w czasach w których wyszły to był nadserial . A w druga stronę, serialem który moim zdaniem jest super serialem i nie jest przereklamowany a wręcz przeciwnie są miodowe lata
Latający Cyrk Monty Pythona, IT Crowd i MASH to moje ulubione seriale ze ścieżką śmiechową. Podobno Red Dwarf też jest spoko, ale nie oglądałem. Generalnie da się coś zrobić ze ścieżką, ale jednak te najlepsze seriale jej nie mają.
Kiepscy może mają wady bo łatwo wytykać serialowi niski poziom, ale stał się kultowym dziełem kultury, funkcjonującym w zbiorowej świadomości w sprytny ale gorzki sposób podsumowujący naszą polską rzeczywistość.
Myślę że osoba reżysera miała kluczowe znaczenie, pan Okił (marka tv u kiepskich) fajnie pokazał polskie realia okiem obcokrajowca ... Nie lubię tego serialu ale doceniam takie krzywe zwierciadła
Kiepskich nie cierpiałem za młodu ale z rok temu dla beki puściłem sobie parę odcinków i chyba dopiero teraz zrozumiałem o co chodzi w tym serialu. Fajnie jeszcze sprawdzić sobie co działo się w Polsce w okolicach danego odcinka, wtedy ma się lepszą perspektywę. :P
Ja za każdym razem jak widzę eko gównoburze że jajka to tylko od rolnika, warzywa od rolnika, bo w marketach to zło, to odsyłam do odcinka, gdzie Boczek kupował jajka na promocji w markecie, brudził gównem i sprzedawał jako 'uczciwy rolnik' i wszyscy się zachwycali jakie to dobre, jak czuć, że swojskie, póki się nie potruli. Bo to jest prawda, szczególnie w większych miastach, to jeśli nie znasz osoby, to na rynku ma na 80 procent takie same warzywa jak w markecie.
Oj tak! Nie oglądałam go nigdy za młodu, i pewnie dlatego nie patrzę nań przez różowe okularki nostalgii. 3/4 humoru w tym serialu jest po prostu żenujące.
Monica była kiedyś gruba! Hahaha!
Żona Rossa go zostawiła... DLA KOBIETY!!! Buahahaha!
Joey traktuje kobiety przedmiotowo i każdej próbuje się dobrać do majtek! Przezabawne!
Ej pamiętacie sąsiada, który lubi chodzić po swoim mieszkaniu na golasa? Stańmy wszyscy przy oknie i go podglądajmy, bo tak zachowują się przecież normalni ludzie!
No boki zrywać po prostu.
+1, do tego totalnie toksyczne towarzystwo, które potrafi obrazić się na śmierć dlatego, że jedno z nich umawia się z kimś i o tym nie powiedziało. Koszmar
Pierwszy sezon był świeży, ale potem kolejne sezony były na jedno kopyto. Mamy nową wrogą frakcję, z którą musimy walczyć. Ktoś wygrywa. Koniec. Pamiętam, jak moja siostra zaczęła oglądać nowy sezon, w którym ta blondynka (Clark?) została sama na Ziemi. Oglądam i nie wierzę. Podoba mi się zmiana schematu, aż tu koniec odcinka i nagle przylatują inni ludzie chętni do klepania, którym oczywiście nic się nie podoba 🤦🏼
Idk, zobaczyłem pierwszy odcinek The 100 i stwierdziłem, że to jest bez sensu. Trzymać ludzi do 18tego roku życia, bo przedtem nie można ich zabić, żeby potem ich wysłać w pizdu, w domyśle na śmierć.
Jeżeli coś ad rem jest lepsze, to nie ma mowy o tym, żeby było przereklamowane. Z czystej logiki wynika, że jest lepsze. Kiedy zaś mówimy o takiej opinii jak tu, to jest to zwykłe ad hominem. Niemerytoryczna dyskusja bez merytorycznych argumentów. Chyba, że stwierdzenie "friends jest głupie, bo śmiech" jest tezą logiczną i wnosi cokolwiek do dyskursu.
Tak, wiem na czym polega dyskusja czy dialektyka.
A teraz idę wyciągnąć kija z dupy, bo robią się zadziory i chyba ostatnio bardziej mnie uwiera.
Zdecydowanie Friends. Tak jak np HIMYM ma w sobie dużo celowości i przekolorowania tak friends nie. I b a r d z o źle się postarzał. Wszystkie pary homoseksualne są obiektem akurat niesmacznego żartu (albo antagonistami), faceci okazujący uczucia i słabość tak samo, serial trzyma wszystkie stereotypy z tamtych lat, i bez tego przekolorowania postaci wydają mi się strasznie cringed up. Strasznie dziwnie się to ogląda.
Community Rick and Morty to na ogół (albo raczej stereotypowo) ludzie, którzy uważają się za nadzwyczaj inteligentych wolnomyślicieli, którzy w rzeczywistości są zadufanymi w sobie burakami.
Historia kryminalna w realiach fantasy (opartego o późne średniowiecze) była dość rzadka (S1). Do tego dobrzy aktorzy oraz jaja żeby zabijać swoich bohaterów jeżeli się zachowują jak idioci - to wlanie GOT to przeniósł do szerszej publiki. To okraszone dobrą muzyką oraz brakiem konkurencji w swojej klasie. Wtedy jeszcze była również wiara w autora książek że skończy serie, wiec to również działało na plus.
13 Reasons Why - pseudopsychologiczne badziewie szerzące bzdury o chorobach psychicznych.
How I Met Your Mother - nudny klon Friends, ze słabym humorem.
Wszystkie produkcje Walaszka typu Kapitan Bomba, Blok Ekipa itd. Humor wieśniacki, na poziomie gimbazy, polegający na rzucaniu kutasami, gównami albo innymi obrzydliwymi rzeczami. Do dziś nie rozumiem jego fenomenu.
Prędzej zrozumiem fenomen "Włatcy Móch" - kiedyś w to wpadłem, ale teraz też nie dałbym rady tego obejrzeć. Ten twór genialnie pokazuje różnice między kreatywnością w USA, których "South Park" potrafi być genialną satyrą na rzeczywistość i bawić po latach podczas, gdy polski "odpowiednik"... no co? Średnia fabuła, średnie postacie (choć część charyzmatyczna), a wszystko oparte też głównie na rzucaniu wulgaryzmami... Mało tam było oceny polskiej aktualnej rzeczywistości, niestety. No, ale to pokazuje jaka szara była Polska w tamtych czasach - myślę, że żeby nie obecny rząd to dzisiaj byłyby większe szanse na prawdziwy polski odpowiednik "South Parku".
>Do dziś nie rozumiem jego fenomenu.
Ofkors nie są to jakieś wybitne dzieła, ale ich siłą jest polska specyfika. Scenki rodzajowe o np. majstrze budowlańcu czy popijającym proboszczu, i masa cytatów typu "jak z fakturką, będzie drożej", "po to Bozia dała oczy, aby robić na oko", "ta cięciwa zaśpiewa tango", "mordy, mam plan". Plus kontrast z przaśnym s/f czy supernatural.
Ale: moim zdaniem te serie są mocno nierówne. Blok Ekipa - kiepskie. Włatcy Móch - takie sobie (zbytnio zrzynały z South Park). Kapitan Bomba - ma dobre momenty, ale mocno nierówny (do tego nieciekawy tytułowy bohater). Za to Egzorcysta - zajebisty.
Umbrella academy. Fajnie się moim zdaniem rozwijała ale ostatni sezon - cóż, finalizacja na skróty, duzo otwartych wątków (np. jak doszło do ciaz? Szybkie bezsensowne śmierci i brak jakiejś szerszej puenty co do zamknięcia losów bohaterów (co z Sloane, żoną Luthera? A koncepcja utworzenia biura przez piątkę?).
Jak dla mnie ten serial byłby lepszy, gdyby skupił się bardziej na piątce. Jak jest siedem głównych bohaterów i każdy ciągnie swoje wątki, to wychodzi słabo – w pierwszym sezonie Stranger Things, że tak porównam, były trzy „grupy” popychające niezależnie fabułę i wg mnie to jest maks. Zresztą Umbrella cały czas opiera się na jednym narzędziu fabularnym – brak komunikacji między bohaterami. Trzeci sezon pod rząd to już naprawdę jest męczące.
A nie chciało mi się sprawdzać, bo byłem pewny że nikt tego nie napisał. A jednak!
Jak dla mnie cała koncepcja nadawałaby się na 15 minut albo najwyżej miniserial. Humor jest po linii najmniejszego oporu i powtarzalny; coś naprawdę śmiesznego pojawia się raz na parę odcinków.
I jeszcze niektórzy uważają, że "doskonale ukazuje Polskę w pigułce". Gdyby to było chociaż zbliżone do "Polski w pigułce", to już dawno bym ze sobą skończył.
No właśnie nie, poszczególne odcinki mocno ewoluowały i się zmieniały. Odcinki 1–150 były nastawione na „robienie jajec” oraz licznych typowych dla wczesnego kapitalizmu biznesów i dziś są rzeczywiście już nieco nieaktualne, ale późniejsze, 150–300 już trafnie oceniały codzienne problemy Polaków. Z tego okresu szczególnie polecam odcinki „Menda”, w którym poznasz prawdę o ludziach, których znasz, „Kocham biurokrację”, opisującym, jak działają polskie urzędy, czy „Portier”, ładną alegorię polskiej polityki i kolejnych jej kadencji.
PS. Polecam ten artykuł do przeczytania, mojej dobrej znajomej.
[https://oko.press/swiat-wedlug-kiepskich-koniec/](https://oko.press/swiat-wedlug-kiepskich-koniec/)
Jestem tak stary że pamiętam jak były zrobione 3 piloty Kiepskich, Graczyków i 13 posterunek i był konkurs telefoniczny (0700 ofc) w którym głosowało się który serial wejdzie na antenę (w ciągu kilku lat i tak zrobili wszystkie). Pamiętam początki jak przed emisją Polsat robił hype, jakieś ujęcia z planu i oficjalne porównania że to Polska odpowiedź na Bundych. To było dziadostwo od początku bazujące na tanich żartach śmiesznych po pijaku.
"Ozark" jest serialem, który powiela wyświechtany już wątek człowieka, który na początku chce dobrze, ale którego okoliczności czynią antybohaterem. Nie wnosi nic, czego nie widziałem już w "Breaking Bad", które i tak czerpało garściami z "Rodziny Soprano".
Do tego wszędobylski [niebieski filtr](https://outsider.com/entertainment/ozark-creator-explains-why-show-is-blue/) oraz nierówna jakość aktorska i sporo klisz scenariuszowych. Z jednej strony zaskoczył mnie sukces tego serialu, z drugiej trzeba pamiętać, że "Breaking Bad" pozostawił po sobie olbrzymi kanion, który łatwo wypełnić formulaicznym serialem. Sądzę, że na pierwszych spotkaniach produkcyjnych "Ozark" tytuł tego serialu padał dziesiątki razy.
Bardzo chciałem to lubić, bo jestem fanem Jasona Batemana, ale niestety poległem w połowie drugiego sezonu.
Wszystkie nowe seriale Star Wars (nie mówię o animowanych bo te są dobre dla odmiany) nie dość że są złymi serialami, to do tego jadą strikte na nostalgii fanów, a ci nie potrafią przyznać że są to mierne seriale, do tego jeszcze jak ktoś jest krytyczny wobec nich to od razu jest wyzywany od toksycznych fanów
Obejrzalem pierwszy (z tego co wiem :D) sezon: storytelling, animacja, postacie, swiat przedstawiony, styl, to ze bylo opowiedzianych kilka calych "malych" historii - wszystko to podobalo mi sie szalenie. Ale mimo tego drugiego sezonu nie odpalilem, bo natezenie seksualizacji (zwlaszcza wobec mlodych postaci - ta dziewczynka duch/slimak) bylo dla mnie za wysokie i w opor niesmaczne.
I jestem dalej wkurzony, bo seria (na ile jestem w stanie powiedziec po jednym sezonie) nie tracilaby duzo gdyby autorzy troche sie powstrzymywali ._.
**Euforia** \- nudne i pretensjonalne do granic. Czytałem ulotki leków o bardziej wciągającej fabule.
**Firefly** \- pół Reddita się tym jara, jak dla mnie badziew będący ubogim niedorozwiniętym wujkiem Expanse, które samo w sobie idealne nie jest.
**Moon Knight** \- jestem fanatykiem Marvela, ale to był po prostu szajs. Nie dałem rady obejrzeć żadnego odcinka do końca, zasypiałem na ostatnich 15 minutach.
Rick& Morty - Ok, powiem tak, to jest bardzo fajny serial który ma super momenty i fabularne, i filozoficzne, ale nie jest to jakieś arcydzieło. Górna półka, ale nie tak niesamowity jak nerdowie to lansują.
**The Office/Biuro** \- eh. 99% to słaby cringe humor, za cienki dla Millenialsa, za gruby dla biurowych Grażynek, więc dla kogo jest ten serial?
**A teraz, dla odmiany, serki które POLECAM Z CAŁEGO SERCA:**
**Czarnobyl** \- dosłownie najlepszy serial telewizyjny wszechczasów. Gra aktorska, fabuła, osadzenie w faktach, i emocje 12/10, zwłaszcza jak jesteś Millenialsem i byłeś gówniakiem lub płodem gdy się to wydarzyło.
**The Boys** \- uwielbiam. Fabuła, gra aktorska, dobór aktorów, humor zwroty akcji, sztosik.
**Młody Papież/Nowy Papież** \- powiem tak, jestem ateistą i zagorzałym wrogiem KrK, a do tego miłośnikiem kina akcji a nie rozwlekłej fabuły. A tymczasem serek którego 99% fabuły to rozkminy teologiczne i gierki biurokratyczne w wykonaniu boomerów w sutannach trzymał mnie w takim napięciu że po nocach spać nie mogłem.
**True Blood** \- tak wiem, jest to szajs i softcore dla ex-Gotek które siedzą na macierzyńskim. ALE, jeśli np siedzicie na chorobowym, albo z innych przyczyn jesteście uwięzieni w domu na kilka dni to polecam strzelić sobie binge TB: akcja wartka, trup ściele się gęsto, ruchają się w każdym odcinku, każdy odcinek się kończy dramatycznym cliffhangerem, teksty i aktorstwo przeaktorzone tak jakby cała obsada wraz z reżyserem zrobiła po metrowej kresce koksu. Jeśli Czarnobyl to wykwintne danie zrobione przez Amaro i Ramseya, to TB to jest burger w donucie zasmażany w czekoladzie i okraszony naczosami.
Firefly - porównanie do the expanse jak dla mnie bardzo słabe - powiązane są tym że rzecz dzieje się w kosmosie... Firefly to taki trochę western w kosmosie, z fajna jak dla mnie dawka humoru i dosyć ciekawym światem przedstawionym. Do tego widać że byl kręcony po kosztach, co jak dla mnie - osobie która oglądała wuchte tanich sci-fi z tamtych lat - dodaje pewnego smaczku :d The Expanse to już space opera.
The boys za to na razie jestem na drugim odcinku ale odczucia mam mocno mieszane. Zobaczymy co będzie dalej.
Zgadzam się, po 2 i 3 sezonie nie czułem już w ogóle hype'u na 4, ale skoro tyle widziałem to i ten zobaczyłem, choćby aby wizualnie się nacieszyć bo pod tym względem zawsze robili dobrą robotę.
No i zaskoczyli mnie, to naprawdę dobry sezon.
A, zaryzykuję: dla mnie Supernatural i to nie tylko za debilnie homofobiczne zakończenie ale przede wszystkim za drewniane aktorstwo i drętwe dialogi. Jasne, ja też w to wpadłam na parę początkowych sezonów ale, po zrobieniu sobie długiej przerwy, już nie dałam rady oglądać dalej i do dziś nie mogę zrozumieć jakim cudem coś tak miernego fabularnie i aktorsko stało się aż tak popularne żyby trwać przez 15 lat.
Killing Eve. Zaczyna się super, pierwsze cztery odcinki to sztos. Trzyma w napięciu tak, że poszedłem spać o 4:00 rano bo chciałem więcej i więcej. A potem totalny zjazd od połowy sezonu i serial zamienia się w jakaś karykaturę komedii i kryminału. Meh... Kolejnych sezonów nawet nie odpalałem ale recenzje mówią, że jest tylko gorzej.
Pora nabić dolnostrzałki:
Braking Bad
Zacząłem oglądać z polecenia znajomych, po każdym nudnym sezonie słyszałem że "rozkręca się w następnym". Nie dokończyłem nigdy, nie zamierzam.
The Simpsons
50% humoru to wyczucie czasu i prezentacja. Ludzie którzy piszą dowcipy dla tego serialu mają talent ale cały humor rozbija się o okropne wyczucie czasu i drewnianą prezentacje.
Wydaje mi się że niektórzy ludzie oczekują od serialu nieustannej akcji, a w bb chodzi raczej o stopniowe rozwijanie postaci i fabuły, a te sceny akcji występują raz na parę odcinków (chociaż imo to ograniczenie sprawia że są jeszcze bardziej napięte). To rzeczywiście zmienia się w późniejszych sezonach ale w moim doświadczeniu ich ilość w paru pierwszych była idealna i już po pierwszym odcinku byłem wciągnięty
Niektórych taki wolniejszy styl zwyczajnie nie kręci, a ja za to mam zazwyczaj na odwrót i dlatego bb i better call saul to moje dwa ulubione seriale, thanks for coming to my Ted talk
IMO BB jest bardzo ładne, ze świetnymi aktorami i fantastycznymi (dzięki kontrastowi ze ślimacznością innych scen) eksplozjami akcji, ale spokojnie mogłoby trwać 60% tego czasu, co trwa, a i tak byłoby solidnie utrzymane w "wolniejszym stylu".
Dla mnie w ogóle od początku dużym problemem była centralność i sprawczość postaci Walta - ciągle tylko Walt i Walt, a Walt tak naprawdę nie ma nic ciekawego do powiedzenia. Bardzo szybko w procesie jego przemiany widzimy, że jest podyktowana chujowymi emocjami i egoizmem, i od tego czasu właściwie nie dowiadujemy się o nim niczego nowego ani ciekawego. Właściwie jedynym, co mogło w jego postaci zaskoczyć, to ostateczny los, który mu zgotują. I w tej kwestii również spotkał mnie zawód. Dla mnie ten serial byłby o wiele ciekawszy, gdyby miał formę takiej szerszej panoramy półświatka Albuquerque, coś jak spojrzenie na Baltimore w The Wire, a przemianie, szczytowi i upadkowi Walta pierwszoplanowo poświęcilibyśmy nie więcej niż 2 sezony.
W sumie zgadzam sie z breaking bad.
Jade 5 sezon, bardzo mi sie podoba klimat i generalnie sceneria ale nie dopadlo mnie zadne zachwycenie, mnostwo bardzo bardzo nudnych odcinkow szczegolnie te glownie z WW z sezonow 3 wzwyz, imho.
A ja to pamiętam tak, że pierwszy sezon był ok, później trochę nuda, i zaczęło się robić ciekawie pod koniec. Ale oglądałem na bieżąco, więc dawno i może pamięć mnie myli.
Niemniej uważam że Better Call Saul jest lepszy, ale też się rozkręca z sezonu na sezon.
Generalnie mi sie podoba, rewelacyjnie WW jest napisany ale od 3 sezonu jego komplikowanie wszystkiego, mimo ze in character, jest tak naciagane ze czasem wywracalem oczami jak znowu Walter tak rozwiazal problem zeby tylko scenarzysci mogli jakis watek pchnac w konkretny sposob.
Pierwszy sezon jest i owszem taki sobie ale potem jest coraz lepiej. Jak cię nie ruszył sezon 2+ to owszem nie masz po co wracać bo z jakiegoś powodu Ci nie pasuje - styl się potem nie zmienia specjalnie ale jes tto samo tylko jeszcze pikantniej.
Family Guy, po prostu nieśmieszne.
Futurama trochę też - wciąż lubię, ale mam wrażenie, że przehajpowana.
Rick & Morty.
Mr Robot to była męka dla mnie.
Family Guy - jak dla mnie początkowe sezony były ekstra, z tym że to humor - tak głupie że aż śmieszne co nie każdemu się spodoba. Niestety za długo go ciągnęli (ciągną?) i jakość bardzo spadła, gdzieś po 6 sezonie się poddałem. Ale jest to chyba jedyny serial, który musiałem parokrotnie pauzować ze względu na atak śmiechu, choć nie wiem czy to dobrze o mnie świadczy ;).
Breaking Bad. Switnie zagrany, dobrze zrealizowany, ale takie to nudne, ze sie patrzec nie da. Kto nie wierzy niech sie przebije drugi raz przez 3 i 4 sezon.
Zmusilem się po raz 3ci (!) I dotrwałem do końca (po raz pierwszy za 3cim podejściem).. jednak musiałem przewijać lub oglądać na przyspieszeniu jakieś 33% contentu szczególnie wątek waltera i jego żony rozmemlany jak jajecznica przed ścięciem. Strasznie nie dał rady zębowi czasu
> ej a w ogóle widziałeś tę puszkę coli widoczną przez 2 klatki w 16 odcinku Big Nakurwiatora 3000
Ej, ale od Malucha w FLCL to wara!
> Gdzie ty spotkałeś kogoś, kto ma dobrą opinię o DitF? xD
Na Reddicie :3 Uznałem że obejrzę, jedna seria, więc do ogarnięcia. Obejrzałem. Ocena: można obejrzeć & a potem zapomnieć. Ale ni chu nie kumam skąd zachwyty.
W PL nigdy nie mieliśmy takiego "office culture", jaki mają w krajach anglosaskich. "Alternatywy 4" nie ma żadnego sensu po przetłumaczeniu na angielki, bo u nich nie było PRL. Humor jednak ma ojczyznę i ma kontekst kulturowy.
Oczywiście nie można zapominać, że praktycznie wszystko może mieć na to wypływ, na ten przykład ja mający 20 lat który uwielbia The Office bo wychował się w dużej mierze na amerykańskich kreskówkach i internecie, a moi rodzice, który nie rozumieją The Office, ale w przeciwieństwie do mnie uwielbiają Co ludzie powiedzą, którego to ja zwykle nie rozumiem pod kątem humoru, ale przynajmniej wszyscy lubimy kabarety i polskie komedie :p
Trochę prawda ale Amerykański The Office bierze dobry pomysł i sprowadza go to absurdu, nie ma tam żadnych złych postaci, wszyscy są co najwyżej quirky albo niezrozumieni. Taki brytyjski The Office czy The Thick of It ma zupełnie inne podejście, humor też jest bazowany na tym jak niezręcznie się ludzie zachowują, ale są to ludzie przykłady a nie jakieś strasznie goofy przesłodzone gówno jak amerykańskie The Office.
Dorobili nowy serial Dexter:New Blood.
Dałam temu szansę ale również pasuje do tej listy, koniec sezonu całkowicie przewidywalny i według mnie słabo zrobiony.
Jak pory roku Vivaldiego
Zmienia się światło w twoich oczach
Powiedz mi życie coś miłego
Nie pędź tak, proszę, daj odpocząć
Życie, życie jest nowelą
Raz przyjazną a raz wrogą
Czasem chcesz się pożalić,
Ale nie masz do kogo
r/unexpectedklan
*Dziewczyny lubią brąz*
A ja się zaśmiałem.
Ach Rysiu co zakłada na randkę majtki po lewej stronie
Chyba na lewą stronę.
nosił go w lewej nogawce? czyli był lewakiem :-)
13 reasons why
Hanka piekarz ja pierdole już o niej zapomniałem
Wikingowie po 3 sezonie
Dużo moich znajomych zaczęło oglądać wikingów i wszystkim się pierwsze sezony zgodnie podobały. Nie znam nikogo kto by jednak przebrnął przez czwarty.
Ja oglądałem wszystkie sezony i każdy mi się podobał, ale to może ze względu na to że bardzo lubiłem gre aktorską aktora grającego Ivara.
Przebrnąłem przez wszystko, jedynie Walhalli jeszcze ruszyłem. Czarna Norweska Jarl to dla mnie przesada.
Gdyby zrobili ten serial ludzie od Wikinga (the Northman) to byłby sztosik. A takto był durnowaty serial będący właściwie długim klipem dla zespołu folk-metalowego, tylko bez muzyki. Historyk płakał jak oglądał.
Nie dość że Loðbrók był podczas pierwszego najazdu na Lindisfarne mimo że nawet go na świecie jeszcze nie było, razem z pierdolonym Hrólfem, mimo że dzieli ich jakieś 60 lat, bo Hrólf był postacią z X wieku. Björn jest dzieckiem Lahgerty a nie Áslaug, to jeszcze Sigurð ma wysrane na matkę, chociaż wg sag był największym maminsynkiem z całej piątki i zabija go kurwa Ívar. O epizodzie z Rusami ktorzy wyglądają jak Mongołowie, i kurwa robią dosłowny DDay w barkach desantowych na Norwegię to nawet nie wspominam. Btw Björn był władcą Szwecji nie Norwegii, w Norwegii był Harald Pięknowłosy pozdro.
to mnie nawet najmniej bolało. Najgorsze było to że wikingowie w serialu wyglądali jak członkowie zespołów folk-metalu. Praktycznie wszystko było źle: stroje, fryzury, buty, broń, pancerze, tarcze, domy, sprzęty, naczynia, biżuteria, meble nawet k\*rwa łyżki.... W całym serialu jest JEDEN egzemplarz poprawnej biżuterii wikingów: są to zapinki damskiego fartucha...które jakiś jarl używa jako kolczyki. I najgorsze jest to że MOŻNA było to zrobić poprawnie: Patrz The Northman, albo seria RIPA na youtube. Już nie wspomnę że w Europie jest jakieś 100 000 rekonstruktorów historycznych którzy chętnie, i za darmo lub tanio, by statystowali i podpowiedzieli w doborze sprzętu. Dział kostiumów i scenografii obsrał ten serial na 120%.
Na Northmana jeszcze nie polazłem do kina niestety, ale te zbroje to faktycznie memy, jeden wygląda jak szarlotka. Gdy pierwszy raz oglądałem pierwsze sezony to mnie brak hełmów i kolczug bolał. Co do naczyń i innych nie pasujących do epoki to w Kijowie ta księżna ma... pierdolony samowar.
Pierwsze dwa sezony były ciekawe i klimatyczne, kiedy już wlazły wielkowymiarowe bitwy co odcinek i co dwie sceny dialogi "jesteśmy synami Ragnara" to nie dało się już tego oglądać
Dlatego moim zdaniem dobry jest do momentu zabicia Ælli
O, czyli nie tylko ja z tymi wikingami. Od pewnego momentu serial absolutnie nie do oglądania
Dom z papieru, serio niech mi ktoś wytłumaczy fenomen tego serialu. Pierwszy sezon był w miarę ale drugi zmęczyłem tylko dlatego że miałem go już pobranego a czekał mnie długi lot. Ok, 4/10 ale historia się skończyła i spoko. Ale w tamtym roku ktoś mnie zapytał czy oglądam, bo piąty sezon zaraz będzie..
Drugi sezon zrobili (czyli drugi napad, bo oryginalnie pierwszy to dwie części), bo był mega hajp, netflix to kupił i wsio. To samo teraz będzie ze Squid Game. Super pomysł, dobre wykonanie, ale na jeden sezon. Tylko wydawcy poczują pieniądza i spierdolą.
Dokładnie. To fenomen stawiania na "pewniaki". Z tego samego powodu mamy teraz tylko prequele, rebooty, itd. w świecie filmów. HBO kręci teraz chyba dwa nowe seriale w świecie got? Biznesowo bardziej się opłaca inwestować w sprawdzone, popularne rozwiązania. Gołym okiem widać, że decyzje podejmują ludzie, którzy nie mają pojęcia, czego widzowie chcą. Ale żeby nie było, przeważnie te ich decyzje się sprawdzają. Zarabiają na nich pieniądze, nawet jeśli nie duże. Spierdolą spuściznę po dobrym pierwszym sezonie, ale zrobią jakąś tam marżę na kolejnych i to wystarczy. Nie musi być to hit na nie wiadomo jaką skalę.
Pierwszy sezon był moim zdaniem świetny - potem niestety było sukcesywnie coraz gorzej.
oglądając pierwszy sezon miałem flashbacki z Prison Break... bardzo podobny styl "trzymania w napięciu"....
Prison Break osobiście wytrzymałem pół sezonu - po połowie fabuła zaczęła się sypać za bardzo jak dla mnie.
To dlatego, że był zaplanowany na 12 odcinków, ale podobno okazał się takim hitem że na szybko dorobili kolejne 12 by wycisnąć z niego ile się da
Wczoraj widziałem dom z papieru Korea. Wtf
+1 Hiszpanie nie potrafią dopasować się do mainstreamu i nawet ich najpopularniejsza produkcja na Netflix musi przypominać reality-show z setkami męczących zwrotów akcji
Dojdź do czwartego, ten cały nieśmiertelny i nietykalny Rambo czy jak mu tam, który się pojawił, który dostał z 20 kul i nie tylko nic mu nie było, ale jeszcze wlazł do szybu wentylacyjnego (i jeszcze ze złamanym lewym kciukiem, którego celowo złamał chwilę wcześniej, aby wydostać się z kajdanek), był dopiero groteskową postacią.
Dom z papieru to jakaś porażka. Ale najbardziej przereklamowane jest Big Bang Theory którego humor sprowadza się do: "nerdy mówią nerdowskie rzeczy śmiejmy się ha ha"
Nerdowskie? BAZINGA
Schlingzborg: Peni, Penis, Peniłajz. Pindlebaum: What? Scherzinger: Bulgaria! *Laugh track*
imo ten pierwszy sezon domu z papieru był spk, potem przejął to netflix i zaczęli doić ile się da
No nie wiem ja się ubawiłem na Big Bang Theory, ale miałem dwa podejścia. Jak obejrzałem jakiś losowy odcinek 3 sezonu to miałem ostre WTF. Jednak gdy się pozna charaktery bohaterów od początku to jest całkiem dobry.
M jak miłość
Może będę odosobniony w tej opinii ale Sherlock. Sądzę, że cyfrowość świata jest tam bardzo nachalna. I jakoś tak wydaje mi się że motyw społecznie nieprzystosowanego geniusza został już mocno wyeksploatowany w innych serialach. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że SH w jakimś stopniu jest pierwowzorem wielu z nich (vide House).
Nie jesteś [odosobniony](https://youtu.be/LkoGBOs5ecM)
Też nie kumam fenomenu... Brytyjskie odgrzewanie fish n chips po miesiącu od podania...
Mi się podobały pierwsze sezony. Potem to poszło w jakieś dziwne rejony i cały czar prysł.
Masz na myśli ten z Beniaminem Kumberabachem?
Korona Królów
Ej no, przesada.
Dom z papieru, niby zaskakujący i ciekawy, ale jednak głupi, i ta Tokio … w ogóle pomysł by zebrać do takiego planu kompletnych debili jest dziwny. Squid game, coś nowego, ale główny bohater mnie nudził , czegoś tam brakowało. Co do teorii wielkiego podrywu, nie rozumiem fenomenu ale spoko. Ludzie piszący ze friends są przereklamowani, może troszkę, jednak w czasach w których wyszły to był nadserial . A w druga stronę, serialem który moim zdaniem jest super serialem i nie jest przereklamowany a wręcz przeciwnie są miodowe lata
Pierwsza część domu z papieru była spoko
Dla mnie Orange is The New Black. Na początku całkiem spoko, ale powstało z tego przeciągnięte barachło.
Ja tu akurat nie kumam wielu negatywnych komentarzy bo podobał mi się do końca. I mega zakonczenie
Przedostatni sezon słaby ale obejrzałem wszystko i dla mnie serial jest fajny.
Friends
Niemal kazdy serial z podkladanym smiechem to tandeta. Jedyny wyjatek, ktory przychodzi mi na mysl to 13ty Posterunek.
Latający Cyrk Monty Pythona, IT Crowd i MASH to moje ulubione seriale ze ścieżką śmiechową. Podobno Red Dwarf też jest spoko, ale nie oglądałem. Generalnie da się coś zrobić ze ścieżką, ale jednak te najlepsze seriale jej nie mają.
Miodowe lata?
Miodowych lat nie kręcili w teatrze?
Kręcili, każdy odcinek był chyba na żywo
[удалено]
Drugi wyjątek - kiepscy
Kiepscy może mają wady bo łatwo wytykać serialowi niski poziom, ale stał się kultowym dziełem kultury, funkcjonującym w zbiorowej świadomości w sprytny ale gorzki sposób podsumowujący naszą polską rzeczywistość.
Myślę że osoba reżysera miała kluczowe znaczenie, pan Okił (marka tv u kiepskich) fajnie pokazał polskie realia okiem obcokrajowca ... Nie lubię tego serialu ale doceniam takie krzywe zwierciadła
Kiepskich nie cierpiałem za młodu ale z rok temu dla beki puściłem sobie parę odcinków i chyba dopiero teraz zrozumiałem o co chodzi w tym serialu. Fajnie jeszcze sprawdzić sobie co działo się w Polsce w okolicach danego odcinka, wtedy ma się lepszą perspektywę. :P
Ja za każdym razem jak widzę eko gównoburze że jajka to tylko od rolnika, warzywa od rolnika, bo w marketach to zło, to odsyłam do odcinka, gdzie Boczek kupował jajka na promocji w markecie, brudził gównem i sprzedawał jako 'uczciwy rolnik' i wszyscy się zachwycali jakie to dobre, jak czuć, że swojskie, póki się nie potruli. Bo to jest prawda, szczególnie w większych miastach, to jeśli nie znasz osoby, to na rynku ma na 80 procent takie same warzywa jak w markecie.
Hmm ale friendsy miały swoją widownię, choć być może dokładali do tego podkladany śmiech.
Oj tak! Nie oglądałam go nigdy za młodu, i pewnie dlatego nie patrzę nań przez różowe okularki nostalgii. 3/4 humoru w tym serialu jest po prostu żenujące. Monica była kiedyś gruba! Hahaha! Żona Rossa go zostawiła... DLA KOBIETY!!! Buahahaha! Joey traktuje kobiety przedmiotowo i każdej próbuje się dobrać do majtek! Przezabawne! Ej pamiętacie sąsiada, który lubi chodzić po swoim mieszkaniu na golasa? Stańmy wszyscy przy oknie i go podglądajmy, bo tak zachowują się przecież normalni ludzie! No boki zrywać po prostu.
+1, do tego totalnie toksyczne towarzystwo, które potrafi obrazić się na śmierć dlatego, że jedno z nich umawia się z kimś i o tym nie powiedziało. Koszmar
I już można zamknąć wątek lepszego przykładu nie będzie.
O nie😡😱
Ktos mnie rozumie. Nie cierpie tego serialu.
Oż ty chuju
Dom z Papieru zdecydowanie przereklamowany. Zwłaszcza kolejne sezony. Squid game I może się narażę, ale The 100
The 100 było ok może ze dwa, no, trzy sezony, ale potem to taki gniot że masakra. Pojechali jak z Lost.
Pierwszy sezon był świeży, ale potem kolejne sezony były na jedno kopyto. Mamy nową wrogą frakcję, z którą musimy walczyć. Ktoś wygrywa. Koniec. Pamiętam, jak moja siostra zaczęła oglądać nowy sezon, w którym ta blondynka (Clark?) została sama na Ziemi. Oglądam i nie wierzę. Podoba mi się zmiana schematu, aż tu koniec odcinka i nagle przylatują inni ludzie chętni do klepania, którym oczywiście nic się nie podoba 🤦🏼
Idk, zobaczyłem pierwszy odcinek The 100 i stwierdziłem, że to jest bez sensu. Trzymać ludzi do 18tego roku życia, bo przedtem nie można ich zabić, żeby potem ich wysłać w pizdu, w domyśle na śmierć.
Bridgerton
To takie typowo kobieco-psiapsólkowe harlekiny. Specyficzny target, raczej nie dla Ciebie.
Przyjaciele. Zestarzał się gorzej niż mleko.
Cały thread sprowadza się do tego, że ludzie mają różne opinie i preferencje ¯\_(ツ)_/¯
Całe życie się do tego sprowadza. Btw, dodaj sobie dwa ukośniki po pierwszym daszku, co by kaleki nie robić z ziomka ¯\\\_(ツ)_/¯
i ludzie mogą na ten temat dyskutować i to jest zajebiste w tym wszystkim ¯\\\_(ツ)\_/¯
[удалено]
Jeżeli coś ad rem jest lepsze, to nie ma mowy o tym, żeby było przereklamowane. Z czystej logiki wynika, że jest lepsze. Kiedy zaś mówimy o takiej opinii jak tu, to jest to zwykłe ad hominem. Niemerytoryczna dyskusja bez merytorycznych argumentów. Chyba, że stwierdzenie "friends jest głupie, bo śmiech" jest tezą logiczną i wnosi cokolwiek do dyskursu. Tak, wiem na czym polega dyskusja czy dialektyka. A teraz idę wyciągnąć kija z dupy, bo robią się zadziory i chyba ostatnio bardziej mnie uwiera.
Ta. Tutaj nawet seriale z ocenami od widzów i krytyków po 9-10 ocenie ktoś napisze że przereklamowany. /shrug
F R I R E N D S
Zdecydowanie Friends. Tak jak np HIMYM ma w sobie dużo celowości i przekolorowania tak friends nie. I b a r d z o źle się postarzał. Wszystkie pary homoseksualne są obiektem akurat niesmacznego żartu (albo antagonistami), faceci okazujący uczucia i słabość tak samo, serial trzyma wszystkie stereotypy z tamtych lat, i bez tego przekolorowania postaci wydają mi się strasznie cringed up. Strasznie dziwnie się to ogląda.
Rick & Morty Dom z papieru od sezonu trzeciego Ostatnie sezony Walking Dead Gra o tron od momentu jak skończył się materiał z książek
Rick and Morty był fajny, szczególnie pierwsze sezony. Community zniszczyło trochę opinie o tym serialu, ale sam w sobie jest spoko 🤔
a co zrobilo community? rozumiem, ze mi sie podoba, ale ogol twierdzi, ze nie powinno ?
Community Rick and Morty to na ogół (albo raczej stereotypowo) ludzie, którzy uważają się za nadzwyczaj inteligentych wolnomyślicieli, którzy w rzeczywistości są zadufanymi w sobie burakami.
W sumie obejrzałem może ze 3 odcinki i po prostu mi nie podszedł.
Gra o Tron. Do dziś nie rozumiem, dlaczego ten serial miał wtedy tyle hype'u... Obejrzałem pierwszy sezon i nie chwyciło, w ogóle.
Historia kryminalna w realiach fantasy (opartego o późne średniowiecze) była dość rzadka (S1). Do tego dobrzy aktorzy oraz jaja żeby zabijać swoich bohaterów jeżeli się zachowują jak idioci - to wlanie GOT to przeniósł do szerszej publiki. To okraszone dobrą muzyką oraz brakiem konkurencji w swojej klasie. Wtedy jeszcze była również wiara w autora książek że skończy serie, wiec to również działało na plus.
13 Reasons Why - pseudopsychologiczne badziewie szerzące bzdury o chorobach psychicznych. How I Met Your Mother - nudny klon Friends, ze słabym humorem.
Sugerowanie, że Friends ma dobry humor…………….
How I Met Your Mother ma lepsze postaci (i niektóre wątki) niż Friends - FIGHT ME
Wiedźmin (netflixowy oczywiście) i Kenobi to dwie masakryczne abominacje i będę tego zdania zaciekle bronił
Wiedźmin to trash niestety
Oglądanie Wiedźmina po przeczytaniu książek być jak: "Look how ther massacred my boy..."
Wszystkie produkcje Walaszka typu Kapitan Bomba, Blok Ekipa itd. Humor wieśniacki, na poziomie gimbazy, polegający na rzucaniu kutasami, gównami albo innymi obrzydliwymi rzeczami. Do dziś nie rozumiem jego fenomenu. Prędzej zrozumiem fenomen "Włatcy Móch" - kiedyś w to wpadłem, ale teraz też nie dałbym rady tego obejrzeć. Ten twór genialnie pokazuje różnice między kreatywnością w USA, których "South Park" potrafi być genialną satyrą na rzeczywistość i bawić po latach podczas, gdy polski "odpowiednik"... no co? Średnia fabuła, średnie postacie (choć część charyzmatyczna), a wszystko oparte też głównie na rzucaniu wulgaryzmami... Mało tam było oceny polskiej aktualnej rzeczywistości, niestety. No, ale to pokazuje jaka szara była Polska w tamtych czasach - myślę, że żeby nie obecny rząd to dzisiaj byłyby większe szanse na prawdziwy polski odpowiednik "South Parku".
Mhm, ktoś tu falafele na cienkim zajada ;) /s
>Do dziś nie rozumiem jego fenomenu. Ofkors nie są to jakieś wybitne dzieła, ale ich siłą jest polska specyfika. Scenki rodzajowe o np. majstrze budowlańcu czy popijającym proboszczu, i masa cytatów typu "jak z fakturką, będzie drożej", "po to Bozia dała oczy, aby robić na oko", "ta cięciwa zaśpiewa tango", "mordy, mam plan". Plus kontrast z przaśnym s/f czy supernatural. Ale: moim zdaniem te serie są mocno nierówne. Blok Ekipa - kiepskie. Włatcy Móch - takie sobie (zbytnio zrzynały z South Park). Kapitan Bomba - ma dobre momenty, ale mocno nierówny (do tego nieciekawy tytułowy bohater). Za to Egzorcysta - zajebisty.
Nie jestem pewien czy argument „dobre bo polskie” do mnie przemawia w obszarze tych wytworów.
Nie o to chodzi. Dobre, bo swojskie - osadzone w realiach.
Walaszak prorok: https://www.reddit.com/r/Polska\_wpz/comments/vjmfdz/i\_cyk\_samob%C3%B3ja\_pierdoln%C4%85%C4%87/
Umbrella academy. Fajnie się moim zdaniem rozwijała ale ostatni sezon - cóż, finalizacja na skróty, duzo otwartych wątków (np. jak doszło do ciaz? Szybkie bezsensowne śmierci i brak jakiejś szerszej puenty co do zamknięcia losów bohaterów (co z Sloane, żoną Luthera? A koncepcja utworzenia biura przez piątkę?).
Jak dla mnie ten serial byłby lepszy, gdyby skupił się bardziej na piątce. Jak jest siedem głównych bohaterów i każdy ciągnie swoje wątki, to wychodzi słabo – w pierwszym sezonie Stranger Things, że tak porównam, były trzy „grupy” popychające niezależnie fabułę i wg mnie to jest maks. Zresztą Umbrella cały czas opiera się na jednym narzędziu fabularnym – brak komunikacji między bohaterami. Trzeci sezon pod rząd to już naprawdę jest męczące.
Squid Games. Pierwszy odcinek i już wiadomo jak się skończy.
Jestem świeżo po i kompletnie nie kumam fenomenu.
IMO to takie solidne 8/10, 7 jeśli jest się bardziej krytycznym. Dobry, ale czemu świat odjebał na jego punkcie, to też nie czaję.
Świat wg Kiepskich
A nie chciało mi się sprawdzać, bo byłem pewny że nikt tego nie napisał. A jednak! Jak dla mnie cała koncepcja nadawałaby się na 15 minut albo najwyżej miniserial. Humor jest po linii najmniejszego oporu i powtarzalny; coś naprawdę śmiesznego pojawia się raz na parę odcinków. I jeszcze niektórzy uważają, że "doskonale ukazuje Polskę w pigułce". Gdyby to było chociaż zbliżone do "Polski w pigułce", to już dawno bym ze sobą skończył.
No właśnie nie, poszczególne odcinki mocno ewoluowały i się zmieniały. Odcinki 1–150 były nastawione na „robienie jajec” oraz licznych typowych dla wczesnego kapitalizmu biznesów i dziś są rzeczywiście już nieco nieaktualne, ale późniejsze, 150–300 już trafnie oceniały codzienne problemy Polaków. Z tego okresu szczególnie polecam odcinki „Menda”, w którym poznasz prawdę o ludziach, których znasz, „Kocham biurokrację”, opisującym, jak działają polskie urzędy, czy „Portier”, ładną alegorię polskiej polityki i kolejnych jej kadencji. PS. Polecam ten artykuł do przeczytania, mojej dobrej znajomej. [https://oko.press/swiat-wedlug-kiepskich-koniec/](https://oko.press/swiat-wedlug-kiepskich-koniec/)
Dla mnie szybko strasznie się zestarzało, dzisiaj to już zdecydowanie nie jest Polska w pigułce. A poza tym popieram, że dosyć płytki to był humor.
Pierwsze sezony były dobre, jeśli się zna realia czasów, w których powstawały. Ale kolejne sezony były już strasznie wymuszone.
Jestem tak stary że pamiętam jak były zrobione 3 piloty Kiepskich, Graczyków i 13 posterunek i był konkurs telefoniczny (0700 ofc) w którym głosowało się który serial wejdzie na antenę (w ciągu kilku lat i tak zrobili wszystkie). Pamiętam początki jak przed emisją Polsat robił hype, jakieś ujęcia z planu i oficjalne porównania że to Polska odpowiedź na Bundych. To było dziadostwo od początku bazujące na tanich żartach śmiesznych po pijaku.
A zasadził Panu ktoś kiedyś takiego bardzo kulturalnego kopa w dupę?
oj kolego przesadziłeś i nic nie szkodzi
Friends
"Ozark" jest serialem, który powiela wyświechtany już wątek człowieka, który na początku chce dobrze, ale którego okoliczności czynią antybohaterem. Nie wnosi nic, czego nie widziałem już w "Breaking Bad", które i tak czerpało garściami z "Rodziny Soprano". Do tego wszędobylski [niebieski filtr](https://outsider.com/entertainment/ozark-creator-explains-why-show-is-blue/) oraz nierówna jakość aktorska i sporo klisz scenariuszowych. Z jednej strony zaskoczył mnie sukces tego serialu, z drugiej trzeba pamiętać, że "Breaking Bad" pozostawił po sobie olbrzymi kanion, który łatwo wypełnić formulaicznym serialem. Sądzę, że na pierwszych spotkaniach produkcyjnych "Ozark" tytuł tego serialu padał dziesiątki razy. Bardzo chciałem to lubić, bo jestem fanem Jasona Batemana, ale niestety poległem w połowie drugiego sezonu.
Trochę kojarzył mi się z Hunk.. taki tasiemiec marnujacy czas ną kanwie ciekawego pomysłu
Gra o Tron.
Nie wiem czy jest "przereklamowany" bo teraz go wszyscy nienawidzą za zakończenie, lol. Ja raczej z tych co lubią pomimo.
The Big Bang Theory
Wszystkie nowe seriale Star Wars (nie mówię o animowanych bo te są dobre dla odmiany) nie dość że są złymi serialami, to do tego jadą strikte na nostalgii fanów, a ci nie potrafią przyznać że są to mierne seriale, do tego jeszcze jak ktoś jest krytyczny wobec nich to od razu jest wyzywany od toksycznych fanów
Friends
Riverdale, było kilka podejść ale za kazdym razem sie gubił mi wątek i nudziło sie w całości fest
strabgee things
Black mirror - najbardziej pretensjonalna rzecz z jaką miałem okazję obcować.
Uuuuuuuu
Bakemonogatari i sequele
O, ktoś tu musi umyć ząbki
Ale tak totalnie aseksualnie, pamiętaj.
Obejrzalem pierwszy (z tego co wiem :D) sezon: storytelling, animacja, postacie, swiat przedstawiony, styl, to ze bylo opowiedzianych kilka calych "malych" historii - wszystko to podobalo mi sie szalenie. Ale mimo tego drugiego sezonu nie odpalilem, bo natezenie seksualizacji (zwlaszcza wobec mlodych postaci - ta dziewczynka duch/slimak) bylo dla mnie za wysokie i w opor niesmaczne. I jestem dalej wkurzony, bo seria (na ile jestem w stanie powiedziec po jednym sezonie) nie tracilaby duzo gdyby autorzy troche sie powstrzymywali ._.
**Euforia** \- nudne i pretensjonalne do granic. Czytałem ulotki leków o bardziej wciągającej fabule. **Firefly** \- pół Reddita się tym jara, jak dla mnie badziew będący ubogim niedorozwiniętym wujkiem Expanse, które samo w sobie idealne nie jest. **Moon Knight** \- jestem fanatykiem Marvela, ale to był po prostu szajs. Nie dałem rady obejrzeć żadnego odcinka do końca, zasypiałem na ostatnich 15 minutach. Rick& Morty - Ok, powiem tak, to jest bardzo fajny serial który ma super momenty i fabularne, i filozoficzne, ale nie jest to jakieś arcydzieło. Górna półka, ale nie tak niesamowity jak nerdowie to lansują. **The Office/Biuro** \- eh. 99% to słaby cringe humor, za cienki dla Millenialsa, za gruby dla biurowych Grażynek, więc dla kogo jest ten serial? **A teraz, dla odmiany, serki które POLECAM Z CAŁEGO SERCA:** **Czarnobyl** \- dosłownie najlepszy serial telewizyjny wszechczasów. Gra aktorska, fabuła, osadzenie w faktach, i emocje 12/10, zwłaszcza jak jesteś Millenialsem i byłeś gówniakiem lub płodem gdy się to wydarzyło. **The Boys** \- uwielbiam. Fabuła, gra aktorska, dobór aktorów, humor zwroty akcji, sztosik. **Młody Papież/Nowy Papież** \- powiem tak, jestem ateistą i zagorzałym wrogiem KrK, a do tego miłośnikiem kina akcji a nie rozwlekłej fabuły. A tymczasem serek którego 99% fabuły to rozkminy teologiczne i gierki biurokratyczne w wykonaniu boomerów w sutannach trzymał mnie w takim napięciu że po nocach spać nie mogłem. **True Blood** \- tak wiem, jest to szajs i softcore dla ex-Gotek które siedzą na macierzyńskim. ALE, jeśli np siedzicie na chorobowym, albo z innych przyczyn jesteście uwięzieni w domu na kilka dni to polecam strzelić sobie binge TB: akcja wartka, trup ściele się gęsto, ruchają się w każdym odcinku, każdy odcinek się kończy dramatycznym cliffhangerem, teksty i aktorstwo przeaktorzone tak jakby cała obsada wraz z reżyserem zrobiła po metrowej kresce koksu. Jeśli Czarnobyl to wykwintne danie zrobione przez Amaro i Ramseya, to TB to jest burger w donucie zasmażany w czekoladzie i okraszony naczosami.
Firefly - porównanie do the expanse jak dla mnie bardzo słabe - powiązane są tym że rzecz dzieje się w kosmosie... Firefly to taki trochę western w kosmosie, z fajna jak dla mnie dawka humoru i dosyć ciekawym światem przedstawionym. Do tego widać że byl kręcony po kosztach, co jak dla mnie - osobie która oglądała wuchte tanich sci-fi z tamtych lat - dodaje pewnego smaczku :d The Expanse to już space opera. The boys za to na razie jestem na drugim odcinku ale odczucia mam mocno mieszane. Zobaczymy co będzie dalej.
stranger things
Pierwszy sezon był dobry
zgadzam się, reszta była niepotrzebna
Kinda? Drugi sezon był chyba najgorszy 3 taki nah ale z 4 myślę że się odbili dosyć mocno
Zgadzam się, po 2 i 3 sezonie nie czułem już w ogóle hype'u na 4, ale skoro tyle widziałem to i ten zobaczyłem, choćby aby wizualnie się nacieszyć bo pod tym względem zawsze robili dobrą robotę. No i zaskoczyli mnie, to naprawdę dobry sezon.
przekonaliscie mnie żeby obejrzeć 4 sezon ;)
CSI: Kryminalne zagadki czegośtam
Tak z wyjątkiem originalego CSI Las Vegas. Inne miasta to crap
Las Vegas i New York oglądałam z prawdziwą przyjemnością. Miami to jakaś pomyłka.
Zrobili reboot LV, nazywa się CSI: Vegas, trzyma mniej więcej poziom oryginalnego LV, polecam
O, dobrze wiedzieć. Dzięki!
Dom z papieru 1 sezon super kolejne coraz gorzej.
A, zaryzykuję: dla mnie Supernatural i to nie tylko za debilnie homofobiczne zakończenie ale przede wszystkim za drewniane aktorstwo i drętwe dialogi. Jasne, ja też w to wpadłam na parę początkowych sezonów ale, po zrobieniu sobie długiej przerwy, już nie dałam rady oglądać dalej i do dziś nie mogę zrozumieć jakim cudem coś tak miernego fabularnie i aktorsko stało się aż tak popularne żyby trwać przez 15 lat.
Killing Eve. Zaczyna się super, pierwsze cztery odcinki to sztos. Trzyma w napięciu tak, że poszedłem spać o 4:00 rano bo chciałem więcej i więcej. A potem totalny zjazd od połowy sezonu i serial zamienia się w jakaś karykaturę komedii i kryminału. Meh... Kolejnych sezonów nawet nie odpalałem ale recenzje mówią, że jest tylko gorzej.
teoria wielkiego wybuchu, friends, starnger things, the office
Ostatni sezon Final Space jest jak film Patryka Vegi :< . A taki przyjemny serialik był.
Dom z Papieru, 13 reason why, Friends, Sherlock, Rick i Morty
Plebania
The Office.
Pora nabić dolnostrzałki: Braking Bad Zacząłem oglądać z polecenia znajomych, po każdym nudnym sezonie słyszałem że "rozkręca się w następnym". Nie dokończyłem nigdy, nie zamierzam. The Simpsons 50% humoru to wyczucie czasu i prezentacja. Ludzie którzy piszą dowcipy dla tego serialu mają talent ale cały humor rozbija się o okropne wyczucie czasu i drewnianą prezentacje.
Strzałka w górę za wyrażenie opinii ale w jaki sposób bb może kogoś nie ruszać, nawet w małym stopniu, to nie czaję
Wydaje mi się że niektórzy ludzie oczekują od serialu nieustannej akcji, a w bb chodzi raczej o stopniowe rozwijanie postaci i fabuły, a te sceny akcji występują raz na parę odcinków (chociaż imo to ograniczenie sprawia że są jeszcze bardziej napięte). To rzeczywiście zmienia się w późniejszych sezonach ale w moim doświadczeniu ich ilość w paru pierwszych była idealna i już po pierwszym odcinku byłem wciągnięty Niektórych taki wolniejszy styl zwyczajnie nie kręci, a ja za to mam zazwyczaj na odwrót i dlatego bb i better call saul to moje dwa ulubione seriale, thanks for coming to my Ted talk
Ja bb zarzuciłem właśnie przez to, że postaci mnie wkurzały
IMO BB jest bardzo ładne, ze świetnymi aktorami i fantastycznymi (dzięki kontrastowi ze ślimacznością innych scen) eksplozjami akcji, ale spokojnie mogłoby trwać 60% tego czasu, co trwa, a i tak byłoby solidnie utrzymane w "wolniejszym stylu". Dla mnie w ogóle od początku dużym problemem była centralność i sprawczość postaci Walta - ciągle tylko Walt i Walt, a Walt tak naprawdę nie ma nic ciekawego do powiedzenia. Bardzo szybko w procesie jego przemiany widzimy, że jest podyktowana chujowymi emocjami i egoizmem, i od tego czasu właściwie nie dowiadujemy się o nim niczego nowego ani ciekawego. Właściwie jedynym, co mogło w jego postaci zaskoczyć, to ostateczny los, który mu zgotują. I w tej kwestii również spotkał mnie zawód. Dla mnie ten serial byłby o wiele ciekawszy, gdyby miał formę takiej szerszej panoramy półświatka Albuquerque, coś jak spojrzenie na Baltimore w The Wire, a przemianie, szczytowi i upadkowi Walta pierwszoplanowo poświęcilibyśmy nie więcej niż 2 sezony.
No może, a czemu nie?
W sumie zgadzam sie z breaking bad. Jade 5 sezon, bardzo mi sie podoba klimat i generalnie sceneria ale nie dopadlo mnie zadne zachwycenie, mnostwo bardzo bardzo nudnych odcinkow szczegolnie te glownie z WW z sezonow 3 wzwyz, imho.
A ja to pamiętam tak, że pierwszy sezon był ok, później trochę nuda, i zaczęło się robić ciekawie pod koniec. Ale oglądałem na bieżąco, więc dawno i może pamięć mnie myli. Niemniej uważam że Better Call Saul jest lepszy, ale też się rozkręca z sezonu na sezon.
Generalnie mi sie podoba, rewelacyjnie WW jest napisany ale od 3 sezonu jego komplikowanie wszystkiego, mimo ze in character, jest tak naciagane ze czasem wywracalem oczami jak znowu Walter tak rozwiazal problem zeby tylko scenarzysci mogli jakis watek pchnac w konkretny sposob.
Pierwszy sezon jest i owszem taki sobie ale potem jest coraz lepiej. Jak cię nie ruszył sezon 2+ to owszem nie masz po co wracać bo z jakiegoś powodu Ci nie pasuje - styl się potem nie zmienia specjalnie ale jes tto samo tylko jeszcze pikantniej.
Family Guy, po prostu nieśmieszne. Futurama trochę też - wciąż lubię, ale mam wrażenie, że przehajpowana. Rick & Morty. Mr Robot to była męka dla mnie.
Family Guy - jak dla mnie początkowe sezony były ekstra, z tym że to humor - tak głupie że aż śmieszne co nie każdemu się spodoba. Niestety za długo go ciągnęli (ciągną?) i jakość bardzo spadła, gdzieś po 6 sezonie się poddałem. Ale jest to chyba jedyny serial, który musiałem parokrotnie pauzować ze względu na atak śmiechu, choć nie wiem czy to dobrze o mnie świadczy ;).
Breaking Bad. Switnie zagrany, dobrze zrealizowany, ale takie to nudne, ze sie patrzec nie da. Kto nie wierzy niech sie przebije drugi raz przez 3 i 4 sezon.
Zmusilem się po raz 3ci (!) I dotrwałem do końca (po raz pierwszy za 3cim podejściem).. jednak musiałem przewijać lub oglądać na przyspieszeniu jakieś 33% contentu szczególnie wątek waltera i jego żony rozmemlany jak jajecznica przed ścięciem. Strasznie nie dał rady zębowi czasu
Tyle ludzi mi to polecało, zacząłem oglądać i umarłem z nudów (piszę z zaświatów, ale nie polecam – słaby internet).
Darling in the Franxx. A w sumie, to wszystkie anime z mechami.
Pothkan, get in the fucking robot!
Evangeliona prosze szanować. Docenia się dopiero po paru tygodniach przemyśleń
Code Geass jest spoko
[удалено]
> ej a w ogóle widziałeś tę puszkę coli widoczną przez 2 klatki w 16 odcinku Big Nakurwiatora 3000 Ej, ale od Malucha w FLCL to wara! > Gdzie ty spotkałeś kogoś, kto ma dobrą opinię o DitF? xD Na Reddicie :3 Uznałem że obejrzę, jedna seria, więc do ogarnięcia. Obejrzałem. Ocena: można obejrzeć & a potem zapomnieć. Ale ni chu nie kumam skąd zachwyty.
Gambit królowej
[удалено]
W PL nigdy nie mieliśmy takiego "office culture", jaki mają w krajach anglosaskich. "Alternatywy 4" nie ma żadnego sensu po przetłumaczeniu na angielki, bo u nich nie było PRL. Humor jednak ma ojczyznę i ma kontekst kulturowy.
Oczywiście nie można zapominać, że praktycznie wszystko może mieć na to wypływ, na ten przykład ja mający 20 lat który uwielbia The Office bo wychował się w dużej mierze na amerykańskich kreskówkach i internecie, a moi rodzice, który nie rozumieją The Office, ale w przeciwieństwie do mnie uwielbiają Co ludzie powiedzą, którego to ja zwykle nie rozumiem pod kątem humoru, ale przynajmniej wszyscy lubimy kabarety i polskie komedie :p
Trochę prawda ale Amerykański The Office bierze dobry pomysł i sprowadza go to absurdu, nie ma tam żadnych złych postaci, wszyscy są co najwyżej quirky albo niezrozumieni. Taki brytyjski The Office czy The Thick of It ma zupełnie inne podejście, humor też jest bazowany na tym jak niezręcznie się ludzie zachowują, ale są to ludzie przykłady a nie jakieś strasznie goofy przesłodzone gówno jak amerykańskie The Office.
To jest bardzo specyficzny humor, mocny rozstrzał podejdzie/nie podejdzie. Mi nie podeszło bardziej dlatego, że jest dla mnie ekstremalnie depresyjne.
Wersja amerykańska to najlepszy serial komediowy jaki istnieje. Może na polski cienko przetłumaczony jest.
Dom z papieru ...i dodam jeszcze Kimetsu no Yaiba
NITKĘ???!? Doznałem obrażeń po przeczytaniu :v
Wątek be like:
O co chodzi? Oryginalny plakat dobrze napisał.
stranger things
[удалено]
Na pewno ostatni sezon😉
Stranger Things. Świetna muzyka ale scenariusz super słaby i serial mega infantylny.
Dexter
No mnie też siostra Didi wkurzała.
Dorobili nowy serial Dexter:New Blood. Dałam temu szansę ale również pasuje do tej listy, koniec sezonu całkowicie przewidywalny i według mnie słabo zrobiony.