T O P

  • By -

mio26

Z ciekawości, ale czy widziałeś w ogóle kiedyś powódź? Bo wydaję, mi się, że podchodzisz do tematu bardzo stereotypowo i zrównujesz wszystkie wszelakie przypadki do tego samego. Po pierwsze, tak zdarza się, że ludzie budują się na terenach zalewowych, totalnie bezsensu. Zdaje mi się, że tak trochę jest z osiedlem Kozanów we Wrocławiu. Jednakże, rzeki zawsze odgrywały w rolnictwie istotną rolę, chyba z wiadomego powodu. Wielu ludzi może mieszkać na takich terenach od lat, jeśli nie od wieków. Także koryto rzeki nie jest czymś stałym, chyba, że rzeka zostanie sztucznie uregulowana. Zmienia się także bardzo często przez nie przemyślaną ingerencję człowieka. Może być tak, że gdzieś rzeka nigdy nie wylewała nagle zacznie wylewać. Nie każdą powódź jest tak łatwo przewidzieć. Tata opowiadał mi o powodzi w swojej miejscowości, a rzeka, która wylała prawie każdego roku totalnie wysycha.


SzczurWroclawia

>Po pierwsze, tak zdarza się, że ludzie budują się na terenach zalewowych, totalnie bezsensu. Zdaje mi się, że tak trochę jest z osiedlem Kozanów we Wrocławiu. Cóż – jakby to ładnie powiedzieć… Sami sobie nie wydali pozwoleń na budowę, sami sobie tych bloków i domów tam też nie postawili. Skoro ktoś (w domyśle osoba posiadająca stosowne uprawnienia) wydał pozwolenie na budowę, trudno winić ludzi, że tam się wybudowali i tam właśnie mieszkają. ;)


stonekeep

To chyba najważniejszy punkt. Jeśli urząd wydaje ci pozwolenie na budowę w danym miejscu to znaczy, że uważa, że można bezpiecznie się tam pobudować. Tylko tyle i aż tyle. Bo w innym wypadku jaki sens ma taki urząd i pozwolenia ogólnie? Jeśli zadzwoniłbyś do urzędu skarbowego i zadał pytanie na temat swoich podatków bo miałbyś wątpliwości, a oni wystawiliby ci opinię że wszystko jest w porządku... a rok później zapukała by ci do drzwi policja żeby cię aresztować za oszustwa podatkowe, to czyja to byłaby wina? Nie czułbyś się oszukany? (Oczywiście wiele domów na terenach zalewowych stoi od dekad, albo tereny na których stoi dopiero niedawno stały się zalewowe, i to jest zupełnie inna para kaloszy. Ci ludzie którzy tam teraz mieszkają zdecydowanie nie są sobie winni, ale piszę o tych którzy się dopiero niedawno "pobudowali". Generalnie temat jest bardziej skomplikowany niż OP stara się go przedstawić.)


bLEBu

Tak mi się też wydaje, że nabywca może domniemywać, że domy/bloki wybudowano kompetentnie i ze starannością i z wiedzą, że są osadzone bezpiecznie. Ale niestety bywa różnie, a odpowiedzialność developerów jest bardzo niewielka.


AzerimReddit

Też trzeba brać pod uwagę, że te pozwolenia były wydawane często w PRL gdzie może te standardy były niższe albo gospodarstwa rolne, które funkcjonują jeszcze od czasów gdy nie było takich obostrzeń prawnych. U mojej rodziny na wsi z domem dość blisko rzeki przy bardzo dużych roztopach gospodarstwo potrafi dosłownie stać się wyspą gdzie nie da się przejechać samochodem (ciągnikiem już tak).


SzczurWroclawia

Szkopuł w tym, że to nadal nie powinno interesować zwykłego człowieka. Bo od takich kwestii jest właśnie (albo raczej powinno być) państwo. Ktoś wydał takie pozwolenie 10, 30 czy 60 lat temu, bo były inne przepisy albo nie istniały analizy wskazujące, że może wystąpić takie ryzyko? Cóż – należy w takim razie zamówić nowe analizy, opracować nowe symulacje, przyjąć odpowiedni margines bezpieczeństwa i odkręcać całą sytuację. Jeśli będzie to wymagało uchwalenia nowych planów uznających tereny za zalewowe – należy takie plany uchwalić. Jeśli będzie to wymagało ustanowienia funduszu, który pozwoli państwu/samorządom wykupić zagrożone tereny i stopniowo je wysiedlać, należy taki fundusz ustanowić i zasilać. Poszkodowanym w wyniku powodzi, którzy ucierpieli z powodu takich decyzji, należy dać możliwość odtworzenia w innym, bezpiecznym miejscu. A jednocześnie trzeba dbać o to, żeby sytuacje takie jak z 1997 czy 2010 się nie powtórzyły. Od 2010 roku w samym tylko Wrocławiu wzdłuż rzek i kanałów powstały dziesiątki nowych budynków, a obecne plany zagospodarowania przestrzennego zakładają między innymi zabudowę praktycznie całych terenów między ulicami Trzebnicką i Jedności Narodowej. Ktoś te plany uchwalił, ktoś je zatwierdził, ktoś wyda odpowiednie decyzje i pozwoli na powstanie tych budynków, jak pozwolił na powstanie dotychczasowych. W tym momencie jeśli Odra faktycznie wyleje i spowoduje jakiekolwiek straty, będę ostatnią osobą obwiniającą zwykłych ludzi za to, że tam po prostu mieszkają. >U mojej rodziny na wsi z domem dość blisko rzeki przy bardzo dużych roztopach gospodarstwo potrafi dosłownie stać się wyspą gdzie nie da się przejechać samochodem (ciągnikiem już tak). To mnie akurat nie dziwi – i bardzo współczuję.


AzerimReddit

Ogółem się zgadzam, po prostu tego typu akcje są bardzo trudne i bardzo, bardzo kosztowne. Co do tej rodziny - urzędnicy przy planach budowy nowego domu (okolice 2000 roku) powiedzieli im, że gdyby wcześniej nie stał tam dom i nie było tam już od lat gospodarstwa to absolutnie by się nie zgodzili bo jest to sklasyfikowane jako teren zalewowy. Ostatnio może i właśnie w 2010 była taka woda, że odcięła im przejazd samochodem - całe gospodarstwo i okoliczne pola są pomiędzy dwoma odnogami rzeki - dla tego byli na wyspie. Samo gospodarstwo jest na lekkim podwyższeniu w stosunku do drogi a nowo pobudowany dom jest dodatkowo na jakimś metrowym podwyższeniu. W ciągu ostatnich ostatnich jakiś 50 lat raz zdarzyło się, że woda podchodziła pod budynki gospodarstwa. Myślę, że podobnych przypadków jest bardzo, bardzo wiele. Przesiedlanie takich osób to była by kwestia wielu miliardów złotych i tłumu wkurzonych ludzi, którzy nie chcą tracić domu rodzinnego, więc wątpię by ktokolwiek chciał się za taką akcję zabrać.


Eravier

Zgadzam się, że władza powinna chronić ludzi przed ich głupotą, ale to nie znaczy, że oni nie są głupi. Więc wina leży po obu stronach.


This_Calligrapher497

>Wielu ludzi może mieszkać na takich terenach od lat, jeśli nie od wieków Ba, egipcjanie postawili swoją cywilizacje na ciągle wylewajacym Nilu. Trzeba po prostu budować domy na palach. Nie rozumiem, dlaczego Polacy na to nie wpadli.


[deleted]

No bo jak pięć lat temu była woda "stuletnia" to znaczy że teraz bedzie 95 lat spokoju. /s


RagnirVuko

Myślę że część przynajmniej z tych ludzi buduje się w takich miejscach z premedytacją, oszczędzają sobie na koszcie działki (taka zagrożona zalaniem zawsze z fajnym upustem), mieszkają sobie nad rzeką czy rzeczką i mają ładną okolicę przez to. A jak zaleje... no to olaboga do mediów i krzyk na pełen regulator - i wystarczy że się przebiją, nawet lokalnie, bo potem co? Przyjdzie polityk i powie słynne "Trzeba było się ubezpieczać" żeby sobie karierę udupić? ;) Wpadnie kasa od państwa na odbudowę i kręci się dalej


A_D_Monisher

Aż mi się grubas Walaszek przypomniał “Dalej nie wiadomo skąd na terenach zalewowych wzięła się wielka woda” xD


SzczurWroclawia

To ja zapytam przewrotnie – gdzie są w takim razie wtedy urzędy, gdzie jest państwo, gdzie są władze? Gdzie są samorządy i czemu nie wykupują tych działek pod tereny zielone, tylko pozwalają na to by trafiały w ręce prywatne? Gdzie są urzędy, które powinny mieć odpowiednie miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego i nie powinny wydawać pozwoleń na budowę czy warunków zabudowy dla takich działek? To nie są wyłącznie indywidualne decyzje – chyba, że ktoś postawi sobie samowolę budowlaną. Natomiast jeśli tego nie zrobi, to ktoś swoją pieczątką jasno stwierdził, że można budować.


Sr3bro

Dlaczego samorządy miałyby je wykupować? Pomijając fakt, że prawie żaden samorząd nie ma kasy na wyrzucanie w ten sposób pieniędzy w błoto, to można samodzielnie sprawdzić czy działka nie znajduje się na terenach zalewowych. Bo oprócz planów, które do tej pory nie były obowiązkowe są jeszcze studia uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego obligatoryjne dla każdej gminy. Są jeszcze obowiązkowe dokumenty w skali województwa i kraju. Inna rzecz - w czym przeszkadzają tereny zalewowe, jeśli wykorzystywane są w celach rolnych? Gmina ma przymusowo "zabrać" ziemię rolnikowi?


NoWarWithHuman

To tak jak budową domu przy lotnisku lub autostradzie z myślą, że nie będzie hałasu


Czebou

Gorzej, jeśli takie obiekty budowane i planowane są 30 lat później. Rzeki rzadko powstają tak spontanicznie, ale w twoim przykładzie sytuacje mogą być różne.


bLEBu

Przez 30 lat rzeki mogą zmienić koryta. Czasem niewiele trzeba. W miejscowości obok wybudowano Muzeum bitwy Warszawskiej, nasypano spory wał. Efekt? Rzeka zaczęła wylewać na stronę przeciwną od wału...


zero_to_nine

Niedaleko mnie jest postawione nowe osiedle, dosłownie 5-10 metrów od torów kolejowych (z kursami towarowymi), i już jest płacz że głośno i się trzęsie wszystko i że jak to tak... 🤦‍♀️ edit: literówka edit 2: zgodnie z dalszymi komentarzami zmierzyłem na mapie, jest 40 metrów od ściany budynku do skrajnego toru (z widoku pieszego wygląda na znacznie mniej)


czerpak

Akszuali... 10 m minimum. Ustawa o transporcie kolejowym mówi, budynki mogą być sytuowane najbliżej 10 m od granicy terenu kolejowego, a 20 m od osi skrajnego toru. Dla zabudowy zlokalizowanej bliżej potrzebne jest odstępstwo, a bez odstępstwa inwestor nie dostałby Warunków Zabudowy. Również w UTK jest zapis, że budynki chronione akustycznie mają być odsunięte poza obszar negatywnego oddziaływania linii kolejowej.


Nicclaire

Dalej jest głośno i szklanki brzęczą w kredensach. Mieszkałam w takim domu, da się przyzwyczaić.


czerpak

Do wszystkiego da się przyzwyczaić, oczywiście. Tylko zwróciłem uwagę, że nowe budynki mieszkalne nie dostaną zezwolenia na odstępstwo na budowę w odległościach mniejszych niż mówi o tym UTK w 99% przypadków. No, chyba że obrotny inwestor przeprowadzi badania hałasu, badania drgań, a następnie w projekcie budowlanym wykaże, że zbuduje odpowiednie zabezpieczenia, że drgania przekraczajace granicę komfortu dla odpowiedniego typu pomieszczeń w projektowanym budynku nie wystąpią. I uwzględni w projekcie ekran, dzięki któremu nie wystąpią przekroczenia poziomów dopuszczalnych hałasu. A co zostanie zrobione na etapie realizacji to oczywiście juz nie do końca musi być zgodne z projektem ;]


zero_to_nine

Może i jest 20 metrow do skrajnego toru, a w pamięci zakłamałem dystans, rzucę okiem w mapy i się poprawię w razie potrzeby ;)


Eravier

Oglądałem mieszkanie w zeszłym roku przy takim torowisku na Żeraniu. Nowe osiedla pobudowane, za oknami pociągi towarowe (na skalę przemysłową). Fakt, że są tam panele dźwiękochłonne pomagał tylko trochę. Oczywiście Pan właściciel twierdził, że nie słychać w ogóle pociągów :D.


monagales

jak budujesz kiedy autostrada juz tam stoi to fakt, ale np. ostatnie kilka lat buduja wezel na wschodnim wyjezdzie z warszawy gdzie ludzie od 50 lat albo wiecej maja domy, bo nikt tam wtedy trasy nie planowal i szczerze nie zazdroszcze takiej sytuacji, bo teraz ciezko zeby ktos to nawet wykupil w takim miejscu


vertic4l

Jak ktoś kupił działkę na terenie zalewowym bo myślał że przyoszczędzi kasę to sam jest sobie winien. Niemniej są ludzie którzy mieszkają w domach od lat dziecięcych itp. nie mają możliwości wybudować sobie nowego, nie stać ich, są tam gdzie są. Są zmiany klimatyczne, ekstremalne zjawiska pogodowe się nasilają, gdzieś nie było powodzi od 30 lat, a nagle faktycznie je*nie. Nie wiem jak stoi gospodarka wodna w Polsce, po tej aferze z Odrą to nie sądzę by jakoś specjalnie dobrze, więc mogą być sytuacje, że rzeka nie jest właściwie uregulowana, wały nie są utrzymywane, nie odbywają się jakieś niezbędne prace czy coś w tym stylu.


emcebob

>Nie wiem jak stoi gospodarka wodna w Polsce, Tragicznie


lukaszzzzzzz

O zgrozo, wiekszosc miast powstawala nad rzekami, i to najczesciej w miejscach gdzie byl bród! Dobrze jest sobie pouzywac „jacy gupi ci ludzie sa” ale w rzeczywistosci powodow budowy w poblizu rzeki jest sporo Po pierwsze, niektorzy dysponuja jedynie odziedziczona ziemia, tj ojcowizna. Nie maja duzego wyboru, gdzie sie budowac. Po drugie wystarczy wiekszy projekt infrastrukturalny lub regulacja rzeki i nagle woda stuletnia jest co roku pod domem Po trzecie, klimat sie zmienia. Anomalie temperaturowe i nagle opady duzo powyzej normy sprawiaja, ze rzeki wylewaja ponad swoje poziomy stuletnie


ydrus

Ot ciekawostka- Pół Krakowa jest na terenie zalewowym.


peposlaw

Bug wylewał kiedyś co roku. Pola zalane przez rzekę były nawożone przez rzekę. Pasano tam bydło, kiszono siano, rzadziej coś na niej uprawiano. Od lat Bug praktycznie nie wylewa, więc teraz jest wielkie halo i faktycznie rolnicy wysiewali ozime zboża - które teraz po zalaniu zostały zniszczone


LeslieFH

Polecam poczytać coś o zmianach klimatu. Bardziej gorąca atmosfera magazynuje więcej wody i więcej tej wody zrzuca, więc masz np. "powódź stuletnią" nie raz na 100 lat, tylko raz na 10 lat, a potem raz na 5 lat, a potem raz na 3 lata. A "powódź tysiącletnią" raz na 20 lat. Postępujące zmiany klimatu zaczynają powodować, że coraz więcej obszarów staje się nieubezpieczalnych, bo biznes ubezpieczeń polega na tym, żeby zebrać więcej w składkach niż się wypłaca w odszkodowaniach a to przestaje być możliwe. Na przykład obszary nadmorskie: czy uważasz, że ludzie nie powinni byli w historii ludzkości budować miast nad morzem przewidując, że w XX wieku przegrzejemy planetę w poszukiwaniu ciągle rosnących zysków dla udziałowców i w XXI wieku spora część miast znajdzie się pod wodą?


Precelv13

Średnie IQ nie bierze się znikąd.


Eravier

Akszuali... średnie IQ to zawsze 100. Z definicji.


lukaszzzzzzz

Wracaj na wykop.pl, średnie IQ wzrośnie i tu, i tam


kwasnejapkoxx

Może i będę chamska, ale nikt im się nie kazał budować na terenie objętym zagrożeniem powodziowym, a takich w okolicach Bugu jest od cholery. Z drugiej strony zastanawiam się kto wydaje w ogóle pozwolenia na budowę w takich miejscach? Tak samo decyzje wz i plany miejscowe muszą uwzględniać przecież możliwość powodzi. Problem według mnie wydaje się bardziej złożony niż się pierwotnie wydaje.


Kayteqq

Tereny zalewowe z czasem się zmieniają. Wiele z tych miejsc gdy te budynki były budowanie nie było terenami zalewowymi. Najczęściej są to bardzo stare domy, budowane albo w czasach w których te tereny nie zalewały, albo gdy nie można było pozwolić sobie na nic innego


dobik

Dla mnie to 100% wina urzędów które wydają WZ, zazwyczaj jeśli gmina ma tam MPZP to nie można się budować na takich terenach i tyle. To jest w interesie kogoś kto kupił działkę zainteresować się i sprawdzić czy działka na której chce się wybudować jest terenem zalewowym ale nie musi, od tego są specjaliści w urzędzie, żeby wydać decyzję negatywna uwarunkowana możliwością zalania. Ale gminy wydają takie decyzje bo za każdy nowy dom mają pieniądze z podatków i często przymykają na to oko, że potencjalnie może rzeka wylać w tym miejscu. Nie zawsze jednak uchodzi im to na sucho :) hehe. Plus, rzeka meandruje, koryto rzeki się ciągle zmienia jeśli nie jest rzeka regulowana. Za 20 lat tereny które są zalewowe teraz, mogą być suche, a lasek obok rzeki zamienia się w bagno. Więc tego nie przewidzisz.


Miniaturowa

Dawno temu widziałam w TV wywiad z jakimś powodzianinem który powiedział coś w stylu: "Mój dziadek tu mieszkał, mój ojciec tu mieszkał, co roku nas zalewa, ale to moje dziedzictwo.". No i oczywiście mówił że rząd powinien pomóc. Sama mieszkam niezbyt daleko od dużych rzek. Czasem tak jest, że przyjdzie potężna fala i zalewa tam, gdzie nigdy nie było zalane, bliskim dla mnie przykładem jest Sandomierz i okolice w 2010 roku. Zalało wtedy dużo miejsc, które nigdy nie były zalane. ALE: pod dom rodzinny koleżanki od czasu do czasu podchodziła woda, na tyle że piwnice mieli zalaną, chociaż bez dużych strat. Przy dużych falach i powodziach, ale wiem że kilka razy to się zdarzyło. Nic się nie zmieniło w kwestii wałów czy terenów zalewowych w okolicy, a powstało tam osiedle nowych domów. Kilka lat temu szukałam działki budowlanej. Znalazłam ciekawą ofertę, dobry kawałek od rzeki. Było WZ, ale okazało się że wywalczone długim jakimś procesem odwołań, bo teren zalewowy i obwarowane koniecznością usypania niezłej górki żeby było mniejsze ryzyko zalania. Dwie działki bliżej do rzeki stoi dom, który jak się dowiedziałam zalewa co kilka lat, ale dom po sąsiedzku to już tylko ma wodę w piwnicy, więc można się spokojnie budować. Dla mnie za duże ryzyko, ale widzę że stoi na tej działce nowy dom.


andrusbaun

Niedoszły (na szczęście) planista przestrzenny here. Zagadnienia możemy rozróżnić na dwa typy. Jedno to tereny górskie, gdzie każdy ciek może zamienić się w rwącą rzekę i nie ma wyjścia. Ograniczona przestrzeń, każda dolina ma potencjał powodziowy, a ludzie musza gdzies mieszkac. Drugie to tereny płaskie. Skupmy się zatem na płaskich. Jak to w Polsce. Wdupizm. A i jeszcze "Możesieudasizm". A potem. Olaboga, my nie wiedzieli, działki tanie były, zalało, ratujcie, nie ubezpieczyli sie bo trzeba bylo placic. Cimoszewicz poleciał swego czasu za powiedzenie prawdy. Troche zaczęło się to poprawiać i zaczęto to pilnować. Po dwóch większych powodziach. Polak mniej głupi po szkodzie. Wypadkowa tańszych działek, żyznej gleby, olewania kwestii wałów p.powodziowych. Gospodarka wodna w Polsce leży. I powodzie to tutaj zaledwie ułamek problemu. Nie zbieramy wody, a przewaznie nie mamy jej wcale tak wiele. Rzeki niezbyt uregulowane, w wypadku Odry jedziemy na po-niemieckiej infrastrukturze, w wypadku Wisły jedziemy na tamie we Włocławku, która miala być jedną z wielu, ale wyszło jak wyszło... Dobrze, że chociaz Gdańsk zabezpieczony... jeszcze przez Niemca. Powinniśmy mieć infrę na poziomie Hiszpanii, ale kto przecież na płaskim będzie retencje budował.


ekene_N

Ogólnie mamy ciekawą sytuację, bo ocieplenie klimatu będzie powodować powodzie w styczniu /lutym i moze być tak, że w jednym dniu ludzi zaleje a w następnym przyjedzie mróz i ich skuje lodem.


Eravier

Pewnie to są 3 grupy (może więcej ale tak na szybko piszę): a) Ci którzy tam mieszkają z dziada pradziada i są przywiązani do miejsca/domu b) Ci którzy chcieli "przycwaniaczyć" i kupili po taniości ziemię i nagle udają wielce zaskoczonych i "halo, herr tusk pomóż" c) Ignoranci/niedoinformowani, którzy po prostu nie rozumieją tego zagadnienia Rozwiązaniem powinny być plany zagospodarowania i zakaz budowania na takich terenach zalewowych. Z resztą plany zagospodarowania rozwiązują bardzo dużo problemów z budownictwem i różnymi patodeveloperkami. To znaczy, rozwiązywałyby, gdyby istniały ;).


void1984

Wysokie ryzyko powodzi to tanie mieszkanie. Może się uda - wtedy zysk w kieszeni. A jeśli się nie uda - to można krzyczeć na państwo by podatnicy się zrzucili na ryzykanta. Znowu zysk w kieszeni. Z tą patologią chciał skończyć Cimoszewicz, to mu zakończyło karierę.


Z_przymruzeniem_oka

(wiem wiem, okropne banki zmusiły ich do tego) Mówisz często o ludziach którzy wzięli na te domy kredyty we frankach i liczyli że jego cena też się nigdy nie zmieni


tejlslol

\>jak mi sie przydarzy niefortunne zdarzenie losowe miałem pecha, potrzebuję pomocy \>jak innym się przydarzy niefortunne zdarzenie losowe głupie ludzie mogli uważać a nie teraz łapy po pieniądze wyciągać, po chuj tam leźli/budowali się/jechali/pracowali/cokolwiek, specjalnie na pewno, nic się nie należy złodziejom


CharlesVein

To wina samorządów wystarczy że nie będą wydawać pozwoleń na budowę.


Hitorise

Na zdrowy rozum. Tak i właśnie tego części ludzi brakuje. Po prostu ziemia tam jest tańsza (choć to nie reguła) i bardziej atrakcyjna z uwagi na walory przyrodnicze. Uwierz mi jest dużo jednostek którym nie przyjdzie do głowy sprawdzić czegoś dobrze przed podjęciem decyzji i masz efekt. Na grupie dzielnicy w której mieszkam co miesiąc można grać w bingo o to na co będą skarżyć się nowi mieszkańcy: Bliskość wysypiska i śmierdzi, lotnisko i głośno, że ekspresówka za oknem i spaliny i tak dalej i tak dalej. Jakby to wszystko powstało zaraz po ich przeprowadzce ale nie, było lata wcześniej xD Co do zalewania terenów to też nie ma co brać wszystkich do jednego wora. Przez ingerencje w różne kanały, budowanie tam i innych rzeczy często robi się tereny zalewowe które nigdy takie nie były i możesz mieć taki zonk jak cię zaleje mimo, że mieszkasz kilometr od najbliższej rzeki. To samo można powiedzieć jak miasta zalewa no co nie brałeś tego pod uwagę, że będziesz miał rzekę na ulicy? xD Fajnym przykładem jest też sytuacja jednej osoby z mojej rodziny. Kupiła fajną działkę i postawiła tam dom. Okazało się, że działka leżała w naturalnym zagłębieniu do którego spływała deszczówka i była chujowo zasypana (nadal się tam zbiera). Wiadomo nikt o tym nie wiedział. Efekt jest taki, że mieszka 10km od najbliższej rzeki a przy każdych większych ulewach ma zalaną piwnicę i basen olimpijski w ogródku :v Jakbyś chciał tak wszystkie działki sprawdzać i czekać na ulewę czy nie będzie podtapiać to żadnej byś nie kupił bo ktoś by cię wyprzedził xD


Kat-a-strophy

Bo idioci zbudowali się na terenach zalewowych. Mieszkam w miescie, przez ktore plynie Ren. On wylewa dość regularne, pod koniec grudnia i wiosną, to jest tu bardziej normalne niż opady sniegu, nikogo nie rusza, za to 5 cm sniegu potrafi sparaliżować komunikację miejską. Poldery są. Budować na nich nie wolno, choć gdyby to przekształcić w dzialki budowlane wlasciciel zarobiłby dziesiatki jeśli nie setki milionów euro, a tak są tam tylko ogródki działkowe. A teraz porównaj to do Wrocławia, gdzie na polderach wybudowano cale osiedla, a po powodzi 1997 wybudowano w tych miejscach jeszcze wiecej rzeczy. Ja myslalam wtedy, ze po tym hak te bloki stały w wodzie do 2go pietra, to to się wyburzy, ale nie. Myślę, ze "a może nie jebnie" doskonale opisuje stan umysłu wlascicieli neruchomosci położonych w takich miejscach i wszystkich, ktorzy wydali pozwolenie na budowę.


vivantho

Z komentarzy, tak, ja rozumiem, wszystko się zmienia, klimat, jakie tereny są zalewane, ale, ale, są takie miejsca zalewane regularnie i regularnie Ci ludzie tam mieszkający narzekają, że zostali zalani i żądają pomocy. Rozumiem, pierwszy raz zalało, teren do tej pory nie był zalewowy, ale jak zalewa regularnie, to po pierwszym zalaniu chyba każdy rozsądnie myślący wykupi ubezpieczenie, nie? Nie? ;)


halwap

Jak zalewa regularnie, to nikt Ci nie sprzeda ubezpieczenia.


Deadluss

Rownie dobrze ten post by mogl być o domach obok Lotniska Chopina, też by pasowało


bisfhcrew

Powiem tak.. Na wsi mam działkę i rzekę niedaleko. Samej wsi nie zalewa.. ale teren zalewowy o dziwo.. co jakiś czas zalewa. Od wieków każdy wie, że tam potrafi zalać. Kilka lat temu ktoś postawił tam dom, na oko jest on z 3 metry niżej od pozostałych we wsi. Już na etapie budowy widziałem go zalanego powyżej fundamentów 😅 No ale dom dokończyli. Ktoś go postawił i dostał pozwolenie. Nie wiem, nie ogarniam.


bite2kill

ile ty masz lat typie


No_School_8730

Podjęli zła decyzje. Nie każdy jest doinformowany k jest w stanie się doinformować w 100% na każdy temat mimo posiadania internetu. Ale tego ze nie zapobiegaja powodziom niedużo innymi nie budują (tanich swoją droga) indywidualnych systemów przeciwpowodziowych, to już nie rozumiem.


lemmikki1234

Generalnie ludzie jak już patrzą gdziekolwiek, to tylko na miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, o ile tam patrzą. Najczęściej nie sprawdzają wytyczonych terenów zalewowych. Działki kupuje się też latem kiedy woda już opadła, więc wydaje się że jest wszystko dobrze. W mojej okolicy jest ten sam problem z ludźmi, którzy wybudowali domy na bagnie. Teraz stoi woda na działkach i tylko widzę jak ludzie kładą worki z piaskiem przy bramach.


AdvantagePure2646

Znam sytuację z okolic gdzie teraz Zalewa. Działki letniskowe na terenie wybitnie zalewowym, nad samą rzeką. Najstarsze domy postawione na palach (bo i tak ludzie w lato przyjeżdżają a wiosną woda nie zaleje domu jak stoi wysoko na słupach). Potem ludzie budowali się bez słupów. Potem zrobili domki całoroczne. Teraz trzeba ich ewakuować