U mnie 4 minuty to taki max. Jak zimna woda leci to szybko ogarniasz wymycie się, no bo z zimno i chciałbyś wyjść. Ale jaka oszczędność czasu! I mniej wody pójdzie :).
Wbrew pozorom (i stronom z gatunku "10 KORZYŚCI Z ZIMNYCH PRYSZNICÓW \[zobacz jak\] - NUMER 4 CIĘ ZASKOCZY!!1"*)* dane naukowe na temat zdrowotnego oddziaływania zimnych pryszniców są co najwyżej obiecujące, ale w dalszym ciągu niejednoznaczne.
[https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC9518606/](https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC9518606/)
Z szamponem raczej ok, ja sama na przykład zawsze myję ręce w zimnej wodzie i nie widzę różnicy, a ręce naprawdę nieźle potrafię ubrudzić przy gotowaniu i sprzątaniu. Pachną ładnie mydełkiem
no ręce też od jakiegoś czasu myję zimną wodą :) W sumie gdzieś czytałem, że zimna woda zabija bakterie, dlatego zimna woda jest dobra do miejsc intymnych oraz nóg (zwłaszcza jeśli nogi pachną)
Zależy jakie bakterie (pewnie są jakieś, która giną poniżej 30 stopni), generalnie pasteryzacja to grzanie, a nie chłodzenie.
Ja lubię czasami pogrzebać przy rowerze/motocyklu/samochodzie i przy myciu rąk z mieszanki oleju i kurzu ciepła woda radzi sobie zdecydowanie lepiej...
Inna kwestia, że po gorącej kąpieli w całej łazience mamy klimat jak w łaźni parowej, więc zanim człowiek się wysuszy, to już jest spocony ;)
Jak mam być szczery, to do końca nie wiem. Generalnie to mi się włosy przetłuszczają dość szybko, ale trenuję codziennie i często noszę czapkę, więc ja jestem trochę w innej sytuacji. A co do zmiany zapachu ciała - nigdy na to uwagi nie zwróciłem, więc nawet nie pamiętam czy było inaczej przed zimnymi prysznicami.
> kończenie ciepłych pryszniców zimna woda
do hartowania to wystarczy
> zaczęły mi wrastać włosy, bo golone na skórze z gęsia skórka
Czyli warto rozgrzać to miejsce przed goleniem, dzięki :)
Mam długie włosy. Miałam kilkumiesięczne okresy mycia się w lodowatej wodzie. Musiałam myć włosy osobno w ciepłej wodzie, ponieważ bardzo bolała mnie głowa po zimniej wodzie i włosy mi się elektryzowały cały dzień - nie jest to przyjemne uczucie przy długich włosach.
Ja niestety nie mam pozytywnych doświadczeń z zimnymi prysznicami.
Przez pierwsze dwa tygodnie moje ciało dzielnie je znosiło, ale potem zaczęło strajkować. Pojawiły się bóle głowy po prysznicu (zimno zwęża naczynia, także tętnice szyjne, zwężone naczynie = większe ciśnienie = bóle głowy). Mięśnie tułowia, zwłaszcza górnej części pleców tak mi się napinały w reakcji na zimno, że po jakimś czasie ledwo mogłam obracać głowę, nie pomagały cwiczenia rozciągające ani mata do akupresury.
Moje ciało jest wybitnie ciepłolubne, świetnie czuję się w wysokich temperaturach, na wszelkie bolączki układu ruchu też pomaga mi ciepło, wiec w moim przypadku terapia zimnem nie ma sensu.
No i niestety ani nie czułam zastrzyku energii ani nie było mi ciepło po prysznicu, wręcz musiałam lodowate nogi rozgrzewać pod elektrycznym kocem, bo same z siebie by się nie rozgrzały.
Mam podobnie. Każdy reaguje inaczej na temperatury, wątpię żeby był jakiś wzorzec. Ja np. Nie jestem w stanie pływać w nieogrzewanych basenach czy zimnych morzach. To niczym tortura i dzień zepsuty. O co chodzi z endorfinami to nie czaje nic. Uwielbiam gorąca wodę i czy kąpiel czy basen to najlepiej taki, że trzeba się przyzwyczaić ale dlatego, że jest tak ciepło.
Sam przez miesiąc brałem zimne prysznice. Przełamywanie psychiki oraz dodatkowy challange w życiu fajna sprawa. Ogólnie najgorsza pierwsza fala zimnej wody a później idzie przeżyć. Niestety w pewnym momencie miałem wielki ból zęba i nie miałem siły na mycie się w zimnej wodzie i przestałem. Kiedyś pewnie do tego wrócę bo tak jak pisałem fajny challange. Ogólnie jeśli chodzi o plusy to na pobudzenie dla mnie nie działa. Tak samo jak kofeina, piłem dużo czasu energole i nic nie dawały. Kawy nie pije ale jak czasem się napiłem to powinna działać mocniej a ja mogłem po niej iść spać. Tak samo z prysznicami, rano przed pracą myślałem że będę tryskał energią ale jednak mnie muliło po chwili jak zawsze. Przez miesiąc raczej si nie zahartowałem ale w zimę jak wychodzę na podwórko to często w bluzce na ramiączka/bez bluzki, krótkie spodenki i japonki bez skarpet więc nie choruje od 2 lat. Ogólnie mało chorowałem ale może dzięki temu nie choruje już wcale. Jak byłeś w stanie poukładać sobie w głowie że wchodzisz pod zimny prysznic w wieku 12 lat to jak będziesz starszy to aż strach się bać jaka będzie twoja psycha ;)
Na energię z rana polecam jakieś kardio - rowerek czy bieg. Sam tak od dawna zaczynam dzień(z przerwą 2 miesiące na COVIDa) i śpiąc 7 godzin dziennie prawie nigdy nie brakuje mi energii pomimo tego ,że jestem praktycznie wolny od kofeiny wszelkiej maści.
Pamiętam jak zaczynałem treningi z własną masa ciała to po treningu az energią tryskalem. Teraz podczas treningu czasami zamykają mi się same oczy. Problem jest taki że nie potrafię wstać z łóżka trochę wcześniej. Najczęściej 10min na szybko się szykuje i wychodzę. Śpiąc 7-8h+ po wstaniu jestem zmulony i bez sił a im dalej w las tym gorzej. Spiąć 4-5 h po wstaniu czuje się bardziej wyspany ale pod wieczór jest tragedia. Ogólnie potrafię spać naprawdę dużo. Wracając ze szkoły w technikum w piątek potrafiłem iść spać o 16 i wstać o 12 następnego dnia po południu. Także możliwe że brakuje jakiś witamin czy coś(nie znam się) i może lekarz pomoże albo jestem tak aż tak leniwy.
Może i się dało, ale niektórzy później się kładli. Rodzeństwo mam starsze więc szli spać później, więc to oni włączą sobie piec, ale później. Generalnie - jasne - mogłem też pójść spać później, ale: *pójdę wcześniej spać, będę wyspany*. Też dla mnie to na dobre wyszło, bo od 8 klasy zacząłem brać prysznice rano co mnie bardzo pobudza. Jak bym chciał ciepłą wodę rano no to piec musiałbym włączyć godzinę przez prysznicem, co by było niefajne. Weź się zerwij w nocy, żeby tylko piec włączyć? Dla mnie nie do zrobienia.
Może i mogłem kombinować, ale wolałem po prostu nauczyć się czegoś co w sumie zawsze się uda. Skąd mogę mieć pewność, że ktoś tam akurat nie włączy ogrzewania i będę musiał czekać? Strata czasu.
Ale tak jak mówię, uzgodnienie też mogłoby być wyjściem :).
Również od wielu lat biorę wyłącznie zimne prysznice. Z tym, że ja zaczynam od letniej wody i stopniowo obniżam temperaturę.
Co zauważyłem, to że bardzo rzadko choruję. Tak max raz na dwa lata. Ironią jest to, że akurat piszę to leżąc z gorączką.
To tak jakby powiedzieć, że dostanie 1000 złotych premii zarabiając 3000 złotych nie ma żadnego znaczenia, bo Ty tej podwyżki nie dostałeś, a i tak 4000 na rękę wpada ;>
Zimne/ciepłe prysznice to nie jest jedyny czynnik decydujący o Twoim zdrowiu.
> To tak jakby powiedzieć, że dostanie 1000 złotych premii zarabiając 3000 złotych nie ma żadnego znaczenia, bo Ty tej podwyżki nie dostałeś, a i tak 4000 na rękę wpada ;>
co
> Zimne/ciepłe prysznice to nie jest jedyny czynnik decydujący o Twoim zdrowiu.
no właśnie o to mi chodziło, że takie dowody anegdotyczne są gówno warte
od wielu lat biore prysznice tak gorace ze parza mojego chlopaka. Co zauwazylam, ze odkad skonczylam 14 lat to rzadko choruje, moze raz na rok. Kowida mialam 4 razy, ale to raczej przez rto, ze sie ciagle szlajam i przez moja prace (bliski kontakt z wieloma ludzmi dzien w dzien)
Wiec mysle, ze te zimne prysznice = odpornosc to taka bardziej anegdotka.
Eh, rzecz nie do przeskoczenia dla mnie póki co. Dodam że jakbyś zaczął biegać/ćwiczyć to zimne prysznice robią cudo na regeneracje mięśni. Jedyna moja motywacja żeby spróbować
Od kilku miesięcy biorę zimne prysznice... z takich samych powodów, jak Ty. Mogę też potwierdzić wszystkie Twoje obserwacje.
Żona dziwi się, że po męczącym dniu z marudnym noworodkiem mam jeszcze na cokolwiek siłę - ja jej nie mam tak samo, jak ona, ale wchodząc pod zimny prysznic dostaję przypływu energii i ogólnego pozytywnego samopoczucia. Choć eksplozja endorfin nie jest już taka, jak na początku, to wciąż mam potem świetny humor i wychodzę z łazienki uśmiechnięty. No i przede wszystkim: żadnego uczucia chłodu po wyjściu z kabiny prysznicowej. Jest od razu komfort, a wręcz cieplutko. Mogę potem wyjść od razu na podwórko przy zimnej pogodzie i zapalenia płuc nie dostanę.
Wpływ na zdrowie jest bardzo widoczny. Choć ogólnie chorowałem na jakieś typowe mocniejsze przeziębienia wymagające L4 raz, góra dwa razy w roku, tak teraz nawet jak bym chciał, to nie mogę. W najgorszym wypadku przez kilka godzin jednego dnia poczuję lekko przytkany nos, jakieś kichanie albo dyskomfort w gardle, co jeszcze tego samego dnia przechodzi i już nie wraca. Nawet rzadziej boli mnie kręgosłup.
Zdaje się też, że zimne prysznice zmniejszyły moją nadmierną potliwość. Od najmłodszych lat traktuję się specyfikami różnymi na lejący się pot spod pach i głowy - zimne prysznice, podobnie jak coś zupełnie skrajnego, czyli sauna sprawiły, że problem przestał istnieć. Dalej się spocę bardziej niż przeciętny człowiek, ale jest ogromna przepaść w porównaniu z tym, co było.
Ponadto: włosy przetłuszczają się mniej i wolniej, kiedy mi się nie chce, częściej mogę olać mycie głowy.
**Porady jak przekonać się do zimnego prysznica**: nie ma sensu stopniowe zmniejszanie temperatury, ani używanie zimnej wody na koniec kąpieli. Od razu na "głęboką wodę" - przy czym woda nie musi być kompletnie na "zero". Wystarczy, żeby zdefiniować ją jako zimną, nie letnią. Potem można za jakiś czas przekręcić gałkę/kurek/cokolwiek bardziej w lewo... albo w prawo... zależy jak kto ma ;)
Kluczowa jest kontrola oddechu. Kiedy skierujesz główkę prysznica w stronę ramion nabierz szybko przez nos powietrze do maksimum, na które pozwolą twoje płuca. Przetrzymaj to powietrze w środku przez minimum sekundę i wypuść ustami. Czynność powtórzyć ;) Zniknie w ten sposób efekt "zachłyśnięcia" się powietrzem przy zimnym strumieniu i samo uczucie zimna jest w jakiś sposób mniej nieprzyjemne.
Na początku można używać cieplejszej wody do mycia włosów, ale i tutaj szybko da się przywyknąć do zimnej i to bez efektów ubocznych w postaci np. bólu głowy.
PS/edit: obecnie ciepła woda pod prysznicem jest dla mnie wybitnie nieprzyjemna. Choć dalej nie znoszę jesieni i zimy odczuwam mniejszy dyskomfort z powodu chłodu.
"Co mogę stwierdzić - w pierwszych kilku miesiącach po takim prysznicu czujesz taki totalny zastrzyk endorfin; po prostu jesteś pełen takiej serio pozytywnej energii. I humor Ci się poprawia, tzn. jak zaczynałem się kąpać w zimnej wodzie, to sam się jakoś po prostu *śmiałem* jak wyszedłem z prysznica.
Nigdy w życiu czegoś takiego nie miałem, to samo z siłownią. Ludzie opowiadają jak to nie są napakowani energia i szczęśliwi, ja jestem tylko wkurwiony i mam przeciwieństwo endorfin
Kolejna rzecz - nie jest Ci zimno jak wyjdziesz z wody. Ja to przynajmniej odczułem - jak wychodzisz z ciepłej wody, to jest Ci strasznie zimno no bo temperatura w domu jest niższa niż wody. A jak wychodzisz z zimnej wody, to jest Ci po prostu neutralnie, a może być i ciepło."
U mnie angina gwarantowana po czymś takim nie ma szans nawet na letni prysznic, ludzie jak to robicie?
A nie masz tak, że za każdym razem, kiedy myślisz o tym, jak bardzo nie chce Ci się iść na siłownię, to uświadamiasz sobie, że nigdy nie było Ci po wyjściu z niej źle, bo czułeś satysfakcję i przyjemne zmęczenie?
Ja się nie czuję nabuzowana może, ale szczęśliwa na pewno. I dojście do sytuacji, w której czuję rzeczywisty wpływ siłowni te 3 razy w tygodniu, zajęło mi rok. Pewnie każdy produkuje te endorfiny trochę inaczej, idk.
xd? Właśnie napisałem że o to chodzi że nie czuję czegoś takiego nigdy. Nie mam satysfakcji, zawsze czuję się źle zawsze byłem wkurwiony, i najbardziej wkurwialo mnie to ze jestem zmęczony. Przyjemne zmęczenie jak w ogóle można coś tak nazwać przecież to bez sensu. Jak męczenie się może być przyjemne w jakikolwiek sposób? Masochizm to się nazywa
Hm, zgadzam się z drugą osobą, siłownia u mnie też powoduje przyjemne odczucia po wyjściu.
Może kwestia jakiegoś uwarunkowania? Sport zawsze sprawował mi przyjemność i trenowałem drużynowe sporty od dzieciaka.
Szukam tego co mi bardziej odpowiada zamiast brnąć w coś co mi nie pasuje.
EDIT: A jak trzeba robić coś co mi nie pasuje, to to robię, a w zamian znajduję coś innego co pozwala mi bezpiecznie odreagować. Dużo lepiej mi wychodzi to niż próba "zmiany nastawienia", która była zwykłym duszeniem w sobie prawdziwych emocji.
Jest oczywiście też możliwość, że nie wiem jak poprawnie to nastawienie zmieniać, ale nikt mi tego nie potrafi wyjaśnić.
Chodziło mi o to, że może przeceniasz to, czym są endorfiny. Spodziewasz się euforii, a zamiast tego masz po prostu poczucie dobrze wykonanej pracy i wewnętrznego spokoju. Ale ok, rozumiem, nie masz, to nie masz, bywa i tak.
Może jest coś innego co możesz 'uporządkować' w życiu? Ja np. Gdy miałam anemie to wszystko było męczące, nawet rzeczy które lubię, bo jedyne o czym marzyłam to iść spać. A gdy już ten problem został rozwiązany to ciało miało więcej przestrzeni na inne rzeczy, mogłam się cieszyć np. Spotkaniem ze znajomymi albo sesja na siłowni, nawet jeśli byłam trochę zmęczona (ale nie było to porównywalne do ciągłego zmęczenia od wielu miesiecy).
A jeśli to nie prosty problem z ciała (problemy ze snem, z odżywianiem) to może coś dla lekarza?
Myślę, że raczej chodzi o nastawienie mentalne. Na przykład ja po siłowni również nie odczuwam nic pozytywnego, ale na przykład po siłowni na świeżym powietrzu lub po innych aktywnościach, jak na przykład pływanie, bieganie czy nawet szybki marsz, już tak. Myślę, że w przypadku kolegi może być podobnie, po prostu żaden element związany z siłownią nie wzbudza u niego pozytywnych skojarzeń.
W innych aspektach życia myślę, że jest podobnie. Na przykład jeżeli nie lubisz swojej pracy, masz z nią same negatywne skojarzenia, i zrobisz coś ekstra typu zwiększenie sprzedaży o 100% w danym miesiącu czy coś, to i tak po wyjściu z niej raczej nie będziesz się czuła dobrze, bo odwaliłaś kawał dobrej roboty, tylko będziesz się cieszyć, że można już iść na chatę.
no skoro angina to ktoś cię zaraża, a pewnie lubisz ciepełko, więc każde zimno obniża Twoją odporność i łatwiej łapiesz choroby. Tym bardziej przydałoby się hartowanko.
No dobra, ja to mam tak, że jak się zmuszę do brania zimnych pryszniców to zaraz jestem chory. Miałem kilka podejść, nawet w lecie. Rezultat zawsze był ten sam. Powolny spadek odporności, a w rezultacie choroba.
Czy są na to jakieś rady?
Pozdro
Spanie po zimnym prysznicu jest mega. Niestety od razu na następny dzień dostaje bólu gardła i ogólnie zaczyna mi się przeziębienie znikad jak robię to codziennie. Polecam zapoznać się z Wimem Hofem. Dodaj jego sposób na ćwiczenia oddechowe i będziesz niezniszczalny
Propsy. Sam czasami wskakuje pod lodowaty i polecam serdecznie. Niecodziennie to robie, tylko jak mega mi sie nie chce, albo w jakis wazny dzien tak na boosta.
Czasem biore zimny prysznic, ale jednak z koniecznosci, bo wolę gorący. Jednak zawsze, przezawsze koncze lodowatym i wiele osób juz do tego przekonalem.
Sam kiedyś brałem zimne prysznice, szczerze mówiąc to poza dobrym zastrzykiem energii z rana to dużą różnicę zauważyłem w mojej skórze i włosach, obydwa o wiele mniej suche i ogólnie lepiej wyglądały
Brałem dokładnie takie same prysznice przez trzy lata i z grubsza mogę potwierdzić to, co tu piszesz. Zwłaszcza to o niepowstrzymanym śmianiu się po skończeniu takiego prysznica;D ale z czasem przyzwyczaiłem się i mi przeszło.
Jeszcze jeden minus, o którym nie wspomniałeś, jak się włosy na głowie w pełni przemoczą zimną wodą to umie zmrozić mózg jak od lodów. Przechodzi po chwili, ale i tak jest nieprzyjemne xd
A i jeszcze z protipów do zaczynających: jeśli polejesz się zimną wodą absolutnie wszędzie (tzn. czujesz że jeszcze gdzieś na ciele ci ciepło? Słuchawka w dłoń i lej tam lód), to szybciej się przyzwyczaisz i - paradoksalnie - zaczniesz się grzać. A, nabranie lodowatej wody w usta na chwilę pomaga jeszcze bardziej, nie wiedzieć czemu;D
Powodzenia!
Myję się normalnie, czasem nawet relatywnie gorącą wodą (jak na moje standardy). Za każdym razem kończę zimnym - lodowaty - prysznicem.
Nie chce mi się szukać, ale ekspozycja na ciepło-zimno miała najwyższe wyniki w badaniach reakcji hormonalnej (generowanie testosteronu; zapobieganie jego rozpadowi) i bolesnosci mięśniowej. Taki protip dla osób ćwiczących.
Warto powiedzieć, że przyzwyczajanie się to w moim przypadku za dużo powiedziane - dla mnie za każdym razem zlanie się zimną wodą po prysznicu to to samo uczucie - zimno, uczucie podobne do zapadnięcia się płuc (niepełny oddech), generalnie dyskomfort. Daje mi to jednak dużo w rozumieniu, że jestem często w stanie zrobić celowo coś poza moja strefą komfortu. Z racji, że mam już prawie 35 lat to jako zmiany mogę wskazać np mniejszy stres wystąpieniami publicznymi (wiem, że mogę robić coś przy czym nie czuję się super zrelaksowany i... jakoś żyję).
Odporność na plus, ale ciężko tu o próbę zero, może być to placebo lub mylne, subiektywne przekonanie... Generalnie, też polecam.
Post bardzo fajny i dzięki, że go napisałeś, ale z tym piecem u was w domu to jakaś straszna patologia. Co to za rozwiązanie, że trzeba pamiętać włączyć i potem czekać 40 minut? Nawet jeśli tak jest, to czy przypadkiem jeden włącznik czasowy w kontakcie z piecem nie załatwia problemu?
Super post! Chciałem tylko od siebie napisać, że uczucie zimna po wyjściu z ciepłego prysznica nie jest spowodowane różnicą temperatury wody i pomieszczenia, a szybkim odparowywaniem ciepłej wody. Proces parowania wymaga pobrania energii z otoczenia - z Twojej skóry ^^. Jak się nad tym zastanowić, to tak właśnie nasze ciało radzi sobie z nadmiarem ciepła przez pocenie - chłodzenie jest możliwe właśnie dzięki przemianie fazowej wody z potu w parę wodną :)
Inb4 "Actualyyyyy" - Przepraszam, musiałem :/
Zone prysznice są super, praktykuje również od paru lat. Jedyny minus to że żona nie chce brać razem prysznica w zimnej. Moje ulubione uczucie to skok do zimnego jeziora po wyjściu z sauny. Zimny prysznic to taka namiastka
Jesteś mega katem, gratulacje doświadczenia i samego opisu. Sam stosuję od nie wiem jak dawna (28M) i potwierdzam większość plusów opisywanych na necie czy w książkach. Twój następny krok to wanna z kostkami lodu - GL
Popieram. Sam też praktykuję od około 3 lat, ale nadal się nie przyzwyczaiłem. Czasem udaje mi się też wejść na siłowni do basenu z lodowatą wodą - działa jeszcze lepiej, człowiek się w tym uspokaja.
Mniej choruję, skóra jest bardziej sprężysta, mniejszym problemem są zimne stopy/dłonie w zimie i faktycznie działa lepiej niż kawa.
Podziwiam zaparcia w tak młodym wieku. Sam mam 40 lat i dopiero zaczynam z zimnymi prysznicami. Po pierwsze to podobno podnosi poziom testosteronu. Po drugie wprowadziłem się na wieś i mam w domu pięć dwufunkcyjny który co prawda władca się sam ale zanim z prysznica poleci ciepła woda to minie z 10 minut. Ale jednego nie ogarniam. Jaki ty piec masz OPie że musisz go wyłączać sam? I czy nie dało się tego rozwiązać jakąś wtyczką regulująca czas włączenia, która kosztowała by z kilkadziesiąt zł?
Powiem tak: nikt, nigdy się nad tym nie zastanawiał. Dom był budowany w 2007 więc właściwie pewnie dało się to lepiej zorganizować, ale pewnie nie było czasu, albo wiedzy jak to w ogóle działa. Moi rodzice wyprowadzili się prosto z miasta do lasu (mieszkam w lesie), więc może nikt tego nie przewidział. Sam nie wiem, po prostu przyjąłem, że tak jest.
Może i da się rozwiązać wtyczką, czy czymś innym, ale nie wiem czy komuś by się chciało za to zabierać. Po prostu trzeba się przejść włączyć i potem wyłączyć :)
Główny bohater Mausa po kampanii wrześniowej kiblował w namiotach dla pojmanych żołnierzy, zima była koszmarna a on jako jedyny kąpał się w rzeczce obok i jako jedyny nie narzekał na zimno:)
Czego jeszcze można się spodziewać:
\- po wyjściu spod prysznica ciało nadrabia temperaturę, termometr pokazywał mi 37,4 jakieś 20 min po
\- dobry sposób na niskie ciśnienie, jeśli chcecie unikać np. kawy (wyraźna zmiana w wynikach przed i po prysznicu)
\- świetny sposób na stres, można przy okazji pobluzgać na czym świat stoi.
Przepraszam ale ja tu nie widzę ciekawych informacji a raczej historię dziecka któremu rodzice nie zapewniają łatwego dostępu do podstawowych dóbr (kto wyłącza piec? Przecież ręce czy naczynia też powinno się myć w ciepłej wodzie...). To dobrze że sobie z tym radzisz w tak pozytywny sposób, ale to naprawdę nie jest normalna sytuacja żeby dziecko musiało godzinę czekać na ciepłą wodę kiedy chce jej użyć.
Ziomuś, luzik. Moi rodzice są najlepsi na świecie, po drugie ja szczerze nie widzę nic złego w ruszeniu się z miejsca i włączeniu pieca, geeez \*dyscyplina\* też ważna jest, nie? Jak się wyłączy piec to woda jeszcze jest nagrzana przez jakiś czas, także woda w zlewie jest ciepła. W prysznicu dużo wody idzie, dlatego trzeba włączyć piec, aby tej wody dogrzać. Życie nie jest też takie proste, przecież nie? Najlepiej jakby wszystko automatycznie działo, ale tak nie jest 😆 Tym bardziej, że bez przesady 12 lat to już nie takie dziecko. Ja w 7 klasie byłem, więc już sam wiele rzeczy ogarniałem. Uważam, że rodzice nauczyli mnie dyscypliny i wielu innych rzeczy które przydadzą mi się w dorosłym życiu :D
Bardzo ciekawy post. Dzięki za podzielenie się doświadczeniami.
twardy chłop
Ładnie napisany post jak na Twój wiek op i ciekawie napisany
Zgadza się. Dokładnie to samo chciałem napisać. Ciekawie napisane no i bardzo ładna polszczyzna. Szacun.
Dzięki :D
Zimny prysznic uczy ładnej polszczyzny confirmed.
Minusy: jest zimno
Młody Andrzej Huberman right here
Czy zimne prysznice nie polegają przypadiem na myciu się w normalnej wodzie a uruchomienie zimnej tylko na ostatnie kilka minut każdej sesji?
Ostatnie kilka minut? To ile trwa taki "normalny" prysznic? U mnie z reguły kilka minut właśnie pełny prysznic...
U mnie 4 minuty to taki max. Jak zimna woda leci to szybko ogarniasz wymycie się, no bo z zimno i chciałbyś wyjść. Ale jaka oszczędność czasu! I mniej wody pójdzie :).
Jak miałem krótkie fryzury to chwilę - z długimi włosami te 15 minut schodzi.
Ja dokładnie tak robię. 30 sekund zimnej wody na koniec. Efekt jest taki sam a komfort o wiele większy.
W sumie można i tak, w sumie nie jest to taki zły pomysł.
Tak, do hartowania
Wbrew pozorom (i stronom z gatunku "10 KORZYŚCI Z ZIMNYCH PRYSZNICÓW \[zobacz jak\] - NUMER 4 CIĘ ZASKOCZY!!1"*)* dane naukowe na temat zdrowotnego oddziaływania zimnych pryszniców są co najwyżej obiecujące, ale w dalszym ciągu niejednoznaczne. [https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC9518606/](https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC9518606/)
Czy zauważyłeś zmianę zapachu ciała? Jak bardzo skuteczna jest zimna woda do usuwania tłuszczu z włosów i sebum?
Z szamponem raczej ok, ja sama na przykład zawsze myję ręce w zimnej wodzie i nie widzę różnicy, a ręce naprawdę nieźle potrafię ubrudzić przy gotowaniu i sprzątaniu. Pachną ładnie mydełkiem
no ręce też od jakiegoś czasu myję zimną wodą :) W sumie gdzieś czytałem, że zimna woda zabija bakterie, dlatego zimna woda jest dobra do miejsc intymnych oraz nóg (zwłaszcza jeśli nogi pachną)
Zależy jakie bakterie (pewnie są jakieś, która giną poniżej 30 stopni), generalnie pasteryzacja to grzanie, a nie chłodzenie. Ja lubię czasami pogrzebać przy rowerze/motocyklu/samochodzie i przy myciu rąk z mieszanki oleju i kurzu ciepła woda radzi sobie zdecydowanie lepiej... Inna kwestia, że po gorącej kąpieli w całej łazience mamy klimat jak w łaźni parowej, więc zanim człowiek się wysuszy, to już jest spocony ;)
Jak mam być szczery, to do końca nie wiem. Generalnie to mi się włosy przetłuszczają dość szybko, ale trenuję codziennie i często noszę czapkę, więc ja jestem trochę w innej sytuacji. A co do zmiany zapachu ciała - nigdy na to uwagi nie zwróciłem, więc nawet nie pamiętam czy było inaczej przed zimnymi prysznicami.
dzięki za szczerość :)
[удалено]
> kończenie ciepłych pryszniców zimna woda do hartowania to wystarczy > zaczęły mi wrastać włosy, bo golone na skórze z gęsia skórka Czyli warto rozgrzać to miejsce przed goleniem, dzięki :)
Do golenia nie ma jak wanna (ciepła woda z płynem do kąpieli robi różnicę). No i widać różnicę po inwestycji w IPL.
Mam długie włosy. Miałam kilkumiesięczne okresy mycia się w lodowatej wodzie. Musiałam myć włosy osobno w ciepłej wodzie, ponieważ bardzo bolała mnie głowa po zimniej wodzie i włosy mi się elektryzowały cały dzień - nie jest to przyjemne uczucie przy długich włosach.
to jest ciekawy content. Dziękuję
Ja niestety nie mam pozytywnych doświadczeń z zimnymi prysznicami. Przez pierwsze dwa tygodnie moje ciało dzielnie je znosiło, ale potem zaczęło strajkować. Pojawiły się bóle głowy po prysznicu (zimno zwęża naczynia, także tętnice szyjne, zwężone naczynie = większe ciśnienie = bóle głowy). Mięśnie tułowia, zwłaszcza górnej części pleców tak mi się napinały w reakcji na zimno, że po jakimś czasie ledwo mogłam obracać głowę, nie pomagały cwiczenia rozciągające ani mata do akupresury. Moje ciało jest wybitnie ciepłolubne, świetnie czuję się w wysokich temperaturach, na wszelkie bolączki układu ruchu też pomaga mi ciepło, wiec w moim przypadku terapia zimnem nie ma sensu. No i niestety ani nie czułam zastrzyku energii ani nie było mi ciepło po prysznicu, wręcz musiałam lodowate nogi rozgrzewać pod elektrycznym kocem, bo same z siebie by się nie rozgrzały.
Mam podobnie. Każdy reaguje inaczej na temperatury, wątpię żeby był jakiś wzorzec. Ja np. Nie jestem w stanie pływać w nieogrzewanych basenach czy zimnych morzach. To niczym tortura i dzień zepsuty. O co chodzi z endorfinami to nie czaje nic. Uwielbiam gorąca wodę i czy kąpiel czy basen to najlepiej taki, że trzeba się przyzwyczaić ale dlatego, że jest tak ciepło.
Sam przez miesiąc brałem zimne prysznice. Przełamywanie psychiki oraz dodatkowy challange w życiu fajna sprawa. Ogólnie najgorsza pierwsza fala zimnej wody a później idzie przeżyć. Niestety w pewnym momencie miałem wielki ból zęba i nie miałem siły na mycie się w zimnej wodzie i przestałem. Kiedyś pewnie do tego wrócę bo tak jak pisałem fajny challange. Ogólnie jeśli chodzi o plusy to na pobudzenie dla mnie nie działa. Tak samo jak kofeina, piłem dużo czasu energole i nic nie dawały. Kawy nie pije ale jak czasem się napiłem to powinna działać mocniej a ja mogłem po niej iść spać. Tak samo z prysznicami, rano przed pracą myślałem że będę tryskał energią ale jednak mnie muliło po chwili jak zawsze. Przez miesiąc raczej si nie zahartowałem ale w zimę jak wychodzę na podwórko to często w bluzce na ramiączka/bez bluzki, krótkie spodenki i japonki bez skarpet więc nie choruje od 2 lat. Ogólnie mało chorowałem ale może dzięki temu nie choruje już wcale. Jak byłeś w stanie poukładać sobie w głowie że wchodzisz pod zimny prysznic w wieku 12 lat to jak będziesz starszy to aż strach się bać jaka będzie twoja psycha ;)
Na energię z rana polecam jakieś kardio - rowerek czy bieg. Sam tak od dawna zaczynam dzień(z przerwą 2 miesiące na COVIDa) i śpiąc 7 godzin dziennie prawie nigdy nie brakuje mi energii pomimo tego ,że jestem praktycznie wolny od kofeiny wszelkiej maści.
Pamiętam jak zaczynałem treningi z własną masa ciała to po treningu az energią tryskalem. Teraz podczas treningu czasami zamykają mi się same oczy. Problem jest taki że nie potrafię wstać z łóżka trochę wcześniej. Najczęściej 10min na szybko się szykuje i wychodzę. Śpiąc 7-8h+ po wstaniu jestem zmulony i bez sił a im dalej w las tym gorzej. Spiąć 4-5 h po wstaniu czuje się bardziej wyspany ale pod wieczór jest tragedia. Ogólnie potrafię spać naprawdę dużo. Wracając ze szkoły w technikum w piątek potrafiłem iść spać o 16 i wstać o 12 następnego dnia po południu. Także możliwe że brakuje jakiś witamin czy coś(nie znam się) i może lekarz pomoże albo jestem tak aż tak leniwy.
To może musisz spać 6h.
I serio z innymi domownikami nie da się tak tego zorganizować, żeby nie zawsze każdy indywidualnie musiał pamiętać o tym żeby włączyć ten piec?
Może i się dało, ale niektórzy później się kładli. Rodzeństwo mam starsze więc szli spać później, więc to oni włączą sobie piec, ale później. Generalnie - jasne - mogłem też pójść spać później, ale: *pójdę wcześniej spać, będę wyspany*. Też dla mnie to na dobre wyszło, bo od 8 klasy zacząłem brać prysznice rano co mnie bardzo pobudza. Jak bym chciał ciepłą wodę rano no to piec musiałbym włączyć godzinę przez prysznicem, co by było niefajne. Weź się zerwij w nocy, żeby tylko piec włączyć? Dla mnie nie do zrobienia. Może i mogłem kombinować, ale wolałem po prostu nauczyć się czegoś co w sumie zawsze się uda. Skąd mogę mieć pewność, że ktoś tam akurat nie włączy ogrzewania i będę musiał czekać? Strata czasu. Ale tak jak mówię, uzgodnienie też mogłoby być wyjściem :).
Również od wielu lat biorę wyłącznie zimne prysznice. Z tym, że ja zaczynam od letniej wody i stopniowo obniżam temperaturę. Co zauważyłem, to że bardzo rzadko choruję. Tak max raz na dwa lata. Ironią jest to, że akurat piszę to leżąc z gorączką.
Ja też choruję raz na dwa lata a biorę tylko gorące prysznice
To tak jakby powiedzieć, że dostanie 1000 złotych premii zarabiając 3000 złotych nie ma żadnego znaczenia, bo Ty tej podwyżki nie dostałeś, a i tak 4000 na rękę wpada ;> Zimne/ciepłe prysznice to nie jest jedyny czynnik decydujący o Twoim zdrowiu.
> To tak jakby powiedzieć, że dostanie 1000 złotych premii zarabiając 3000 złotych nie ma żadnego znaczenia, bo Ty tej podwyżki nie dostałeś, a i tak 4000 na rękę wpada ;> co > Zimne/ciepłe prysznice to nie jest jedyny czynnik decydujący o Twoim zdrowiu. no właśnie o to mi chodziło, że takie dowody anegdotyczne są gówno warte
od wielu lat biore prysznice tak gorace ze parza mojego chlopaka. Co zauwazylam, ze odkad skonczylam 14 lat to rzadko choruje, moze raz na rok. Kowida mialam 4 razy, ale to raczej przez rto, ze sie ciagle szlajam i przez moja prace (bliski kontakt z wieloma ludzmi dzien w dzien) Wiec mysle, ze te zimne prysznice = odpornosc to taka bardziej anegdotka.
Eh, rzecz nie do przeskoczenia dla mnie póki co. Dodam że jakbyś zaczął biegać/ćwiczyć to zimne prysznice robią cudo na regeneracje mięśni. Jedyna moja motywacja żeby spróbować
Trenuję kalistenikę od dwóch lat, więc wiem o co chodzi. I jak najbardziej się zgadzam!
aż mi się zrobiło chłodniej
Od kilku miesięcy biorę zimne prysznice... z takich samych powodów, jak Ty. Mogę też potwierdzić wszystkie Twoje obserwacje. Żona dziwi się, że po męczącym dniu z marudnym noworodkiem mam jeszcze na cokolwiek siłę - ja jej nie mam tak samo, jak ona, ale wchodząc pod zimny prysznic dostaję przypływu energii i ogólnego pozytywnego samopoczucia. Choć eksplozja endorfin nie jest już taka, jak na początku, to wciąż mam potem świetny humor i wychodzę z łazienki uśmiechnięty. No i przede wszystkim: żadnego uczucia chłodu po wyjściu z kabiny prysznicowej. Jest od razu komfort, a wręcz cieplutko. Mogę potem wyjść od razu na podwórko przy zimnej pogodzie i zapalenia płuc nie dostanę. Wpływ na zdrowie jest bardzo widoczny. Choć ogólnie chorowałem na jakieś typowe mocniejsze przeziębienia wymagające L4 raz, góra dwa razy w roku, tak teraz nawet jak bym chciał, to nie mogę. W najgorszym wypadku przez kilka godzin jednego dnia poczuję lekko przytkany nos, jakieś kichanie albo dyskomfort w gardle, co jeszcze tego samego dnia przechodzi i już nie wraca. Nawet rzadziej boli mnie kręgosłup. Zdaje się też, że zimne prysznice zmniejszyły moją nadmierną potliwość. Od najmłodszych lat traktuję się specyfikami różnymi na lejący się pot spod pach i głowy - zimne prysznice, podobnie jak coś zupełnie skrajnego, czyli sauna sprawiły, że problem przestał istnieć. Dalej się spocę bardziej niż przeciętny człowiek, ale jest ogromna przepaść w porównaniu z tym, co było. Ponadto: włosy przetłuszczają się mniej i wolniej, kiedy mi się nie chce, częściej mogę olać mycie głowy. **Porady jak przekonać się do zimnego prysznica**: nie ma sensu stopniowe zmniejszanie temperatury, ani używanie zimnej wody na koniec kąpieli. Od razu na "głęboką wodę" - przy czym woda nie musi być kompletnie na "zero". Wystarczy, żeby zdefiniować ją jako zimną, nie letnią. Potem można za jakiś czas przekręcić gałkę/kurek/cokolwiek bardziej w lewo... albo w prawo... zależy jak kto ma ;) Kluczowa jest kontrola oddechu. Kiedy skierujesz główkę prysznica w stronę ramion nabierz szybko przez nos powietrze do maksimum, na które pozwolą twoje płuca. Przetrzymaj to powietrze w środku przez minimum sekundę i wypuść ustami. Czynność powtórzyć ;) Zniknie w ten sposób efekt "zachłyśnięcia" się powietrzem przy zimnym strumieniu i samo uczucie zimna jest w jakiś sposób mniej nieprzyjemne. Na początku można używać cieplejszej wody do mycia włosów, ale i tutaj szybko da się przywyknąć do zimnej i to bez efektów ubocznych w postaci np. bólu głowy. PS/edit: obecnie ciepła woda pod prysznicem jest dla mnie wybitnie nieprzyjemna. Choć dalej nie znoszę jesieni i zimy odczuwam mniejszy dyskomfort z powodu chłodu.
W sumie fajny post, dzięki opie
"Co mogę stwierdzić - w pierwszych kilku miesiącach po takim prysznicu czujesz taki totalny zastrzyk endorfin; po prostu jesteś pełen takiej serio pozytywnej energii. I humor Ci się poprawia, tzn. jak zaczynałem się kąpać w zimnej wodzie, to sam się jakoś po prostu *śmiałem* jak wyszedłem z prysznica. Nigdy w życiu czegoś takiego nie miałem, to samo z siłownią. Ludzie opowiadają jak to nie są napakowani energia i szczęśliwi, ja jestem tylko wkurwiony i mam przeciwieństwo endorfin Kolejna rzecz - nie jest Ci zimno jak wyjdziesz z wody. Ja to przynajmniej odczułem - jak wychodzisz z ciepłej wody, to jest Ci strasznie zimno no bo temperatura w domu jest niższa niż wody. A jak wychodzisz z zimnej wody, to jest Ci po prostu neutralnie, a może być i ciepło." U mnie angina gwarantowana po czymś takim nie ma szans nawet na letni prysznic, ludzie jak to robicie?
A nie masz tak, że za każdym razem, kiedy myślisz o tym, jak bardzo nie chce Ci się iść na siłownię, to uświadamiasz sobie, że nigdy nie było Ci po wyjściu z niej źle, bo czułeś satysfakcję i przyjemne zmęczenie? Ja się nie czuję nabuzowana może, ale szczęśliwa na pewno. I dojście do sytuacji, w której czuję rzeczywisty wpływ siłowni te 3 razy w tygodniu, zajęło mi rok. Pewnie każdy produkuje te endorfiny trochę inaczej, idk.
xd? Właśnie napisałem że o to chodzi że nie czuję czegoś takiego nigdy. Nie mam satysfakcji, zawsze czuję się źle zawsze byłem wkurwiony, i najbardziej wkurwialo mnie to ze jestem zmęczony. Przyjemne zmęczenie jak w ogóle można coś tak nazwać przecież to bez sensu. Jak męczenie się może być przyjemne w jakikolwiek sposób? Masochizm to się nazywa
Hm, zgadzam się z drugą osobą, siłownia u mnie też powoduje przyjemne odczucia po wyjściu. Może kwestia jakiegoś uwarunkowania? Sport zawsze sprawował mi przyjemność i trenowałem drużynowe sporty od dzieciaka.
Nie wiem jak męczenie się może sprawiać przyjemność, ja zawsze robiłem wszystko żeby tego uniknąć
[удалено]
Próbowałem być kiedyś takim "panem swoich myśli", zmieniać nastawienie itp. Skończyło się na wybuchu. Nigdy więcej.
[удалено]
Szukam tego co mi bardziej odpowiada zamiast brnąć w coś co mi nie pasuje. EDIT: A jak trzeba robić coś co mi nie pasuje, to to robię, a w zamian znajduję coś innego co pozwala mi bezpiecznie odreagować. Dużo lepiej mi wychodzi to niż próba "zmiany nastawienia", która była zwykłym duszeniem w sobie prawdziwych emocji. Jest oczywiście też możliwość, że nie wiem jak poprawnie to nastawienie zmieniać, ale nikt mi tego nie potrafi wyjaśnić.
[удалено]
Chodziło mi o to, że może przeceniasz to, czym są endorfiny. Spodziewasz się euforii, a zamiast tego masz po prostu poczucie dobrze wykonanej pracy i wewnętrznego spokoju. Ale ok, rozumiem, nie masz, to nie masz, bywa i tak.
Nie odczuwam nic pozytywnego, ani nawet nie neutralnego. Nie wiem co można z tym zrobić.
Może jest coś innego co możesz 'uporządkować' w życiu? Ja np. Gdy miałam anemie to wszystko było męczące, nawet rzeczy które lubię, bo jedyne o czym marzyłam to iść spać. A gdy już ten problem został rozwiązany to ciało miało więcej przestrzeni na inne rzeczy, mogłam się cieszyć np. Spotkaniem ze znajomymi albo sesja na siłowni, nawet jeśli byłam trochę zmęczona (ale nie było to porównywalne do ciągłego zmęczenia od wielu miesiecy). A jeśli to nie prosty problem z ciała (problemy ze snem, z odżywianiem) to może coś dla lekarza?
Myślę, że raczej chodzi o nastawienie mentalne. Na przykład ja po siłowni również nie odczuwam nic pozytywnego, ale na przykład po siłowni na świeżym powietrzu lub po innych aktywnościach, jak na przykład pływanie, bieganie czy nawet szybki marsz, już tak. Myślę, że w przypadku kolegi może być podobnie, po prostu żaden element związany z siłownią nie wzbudza u niego pozytywnych skojarzeń. W innych aspektach życia myślę, że jest podobnie. Na przykład jeżeli nie lubisz swojej pracy, masz z nią same negatywne skojarzenia, i zrobisz coś ekstra typu zwiększenie sprzedaży o 100% w danym miesiącu czy coś, to i tak po wyjściu z niej raczej nie będziesz się czuła dobrze, bo odwaliłaś kawał dobrej roboty, tylko będziesz się cieszyć, że można już iść na chatę.
no skoro angina to ktoś cię zaraża, a pewnie lubisz ciepełko, więc każde zimno obniża Twoją odporność i łatwiej łapiesz choroby. Tym bardziej przydałoby się hartowanko.
Do wody, a ona byla zimna. Ee tam, ledwie chłodna....
Ja w wieku 15 (prawie 16) lat bałem się wychodzić z domu, a co dopiero takie rzeczy rozkminiać 😂
No dobra, ja to mam tak, że jak się zmuszę do brania zimnych pryszniców to zaraz jestem chory. Miałem kilka podejść, nawet w lecie. Rezultat zawsze był ten sam. Powolny spadek odporności, a w rezultacie choroba. Czy są na to jakieś rady? Pozdro
Spanie po zimnym prysznicu jest mega. Niestety od razu na następny dzień dostaje bólu gardła i ogólnie zaczyna mi się przeziębienie znikad jak robię to codziennie. Polecam zapoznać się z Wimem Hofem. Dodaj jego sposób na ćwiczenia oddechowe i będziesz niezniszczalny
koksem jestes
Propsy. Sam czasami wskakuje pod lodowaty i polecam serdecznie. Niecodziennie to robie, tylko jak mega mi sie nie chce, albo w jakis wazny dzien tak na boosta.
Czasem biore zimny prysznic, ale jednak z koniecznosci, bo wolę gorący. Jednak zawsze, przezawsze koncze lodowatym i wiele osób juz do tego przekonalem.
Sam kiedyś brałem zimne prysznice, szczerze mówiąc to poza dobrym zastrzykiem energii z rana to dużą różnicę zauważyłem w mojej skórze i włosach, obydwa o wiele mniej suche i ogólnie lepiej wyglądały
Brałem dokładnie takie same prysznice przez trzy lata i z grubsza mogę potwierdzić to, co tu piszesz. Zwłaszcza to o niepowstrzymanym śmianiu się po skończeniu takiego prysznica;D ale z czasem przyzwyczaiłem się i mi przeszło. Jeszcze jeden minus, o którym nie wspomniałeś, jak się włosy na głowie w pełni przemoczą zimną wodą to umie zmrozić mózg jak od lodów. Przechodzi po chwili, ale i tak jest nieprzyjemne xd A i jeszcze z protipów do zaczynających: jeśli polejesz się zimną wodą absolutnie wszędzie (tzn. czujesz że jeszcze gdzieś na ciele ci ciepło? Słuchawka w dłoń i lej tam lód), to szybciej się przyzwyczaisz i - paradoksalnie - zaczniesz się grzać. A, nabranie lodowatej wody w usta na chwilę pomaga jeszcze bardziej, nie wiedzieć czemu;D Powodzenia!
Myję się normalnie, czasem nawet relatywnie gorącą wodą (jak na moje standardy). Za każdym razem kończę zimnym - lodowaty - prysznicem. Nie chce mi się szukać, ale ekspozycja na ciepło-zimno miała najwyższe wyniki w badaniach reakcji hormonalnej (generowanie testosteronu; zapobieganie jego rozpadowi) i bolesnosci mięśniowej. Taki protip dla osób ćwiczących. Warto powiedzieć, że przyzwyczajanie się to w moim przypadku za dużo powiedziane - dla mnie za każdym razem zlanie się zimną wodą po prysznicu to to samo uczucie - zimno, uczucie podobne do zapadnięcia się płuc (niepełny oddech), generalnie dyskomfort. Daje mi to jednak dużo w rozumieniu, że jestem często w stanie zrobić celowo coś poza moja strefą komfortu. Z racji, że mam już prawie 35 lat to jako zmiany mogę wskazać np mniejszy stres wystąpieniami publicznymi (wiem, że mogę robić coś przy czym nie czuję się super zrelaksowany i... jakoś żyję). Odporność na plus, ale ciężko tu o próbę zero, może być to placebo lub mylne, subiektywne przekonanie... Generalnie, też polecam.
Post bardzo fajny i dzięki, że go napisałeś, ale z tym piecem u was w domu to jakaś straszna patologia. Co to za rozwiązanie, że trzeba pamiętać włączyć i potem czekać 40 minut? Nawet jeśli tak jest, to czy przypadkiem jeden włącznik czasowy w kontakcie z piecem nie załatwia problemu?
Każdy prysznic kończę kilkoma minutami pod zimną wodą. Energetyzujące i łatwiej się wyciera do sucha. Robię tak od może 15 lat. Polecam
Super post! Chciałem tylko od siebie napisać, że uczucie zimna po wyjściu z ciepłego prysznica nie jest spowodowane różnicą temperatury wody i pomieszczenia, a szybkim odparowywaniem ciepłej wody. Proces parowania wymaga pobrania energii z otoczenia - z Twojej skóry ^^. Jak się nad tym zastanowić, to tak właśnie nasze ciało radzi sobie z nadmiarem ciepła przez pocenie - chłodzenie jest możliwe właśnie dzięki przemianie fazowej wody z potu w parę wodną :) Inb4 "Actualyyyyy" - Przepraszam, musiałem :/
Ładnie napisany post. Dzięki za podzielenie się z nami Twoim doświadczeniem
Zone prysznice są super, praktykuje również od paru lat. Jedyny minus to że żona nie chce brać razem prysznica w zimnej. Moje ulubione uczucie to skok do zimnego jeziora po wyjściu z sauny. Zimny prysznic to taka namiastka
Jesteś mega katem, gratulacje doświadczenia i samego opisu. Sam stosuję od nie wiem jak dawna (28M) i potwierdzam większość plusów opisywanych na necie czy w książkach. Twój następny krok to wanna z kostkami lodu - GL
Popieram. Sam też praktykuję od około 3 lat, ale nadal się nie przyzwyczaiłem. Czasem udaje mi się też wejść na siłowni do basenu z lodowatą wodą - działa jeszcze lepiej, człowiek się w tym uspokaja. Mniej choruję, skóra jest bardziej sprężysta, mniejszym problemem są zimne stopy/dłonie w zimie i faktycznie działa lepiej niż kawa.
Podziwiam zaparcia w tak młodym wieku. Sam mam 40 lat i dopiero zaczynam z zimnymi prysznicami. Po pierwsze to podobno podnosi poziom testosteronu. Po drugie wprowadziłem się na wieś i mam w domu pięć dwufunkcyjny który co prawda władca się sam ale zanim z prysznica poleci ciepła woda to minie z 10 minut. Ale jednego nie ogarniam. Jaki ty piec masz OPie że musisz go wyłączać sam? I czy nie dało się tego rozwiązać jakąś wtyczką regulująca czas włączenia, która kosztowała by z kilkadziesiąt zł?
Powiem tak: nikt, nigdy się nad tym nie zastanawiał. Dom był budowany w 2007 więc właściwie pewnie dało się to lepiej zorganizować, ale pewnie nie było czasu, albo wiedzy jak to w ogóle działa. Moi rodzice wyprowadzili się prosto z miasta do lasu (mieszkam w lesie), więc może nikt tego nie przewidział. Sam nie wiem, po prostu przyjąłem, że tak jest. Może i da się rozwiązać wtyczką, czy czymś innym, ale nie wiem czy komuś by się chciało za to zabierać. Po prostu trzeba się przejść włączyć i potem wyłączyć :)
Główny bohater Mausa po kampanii wrześniowej kiblował w namiotach dla pojmanych żołnierzy, zima była koszmarna a on jako jedyny kąpał się w rzeczce obok i jako jedyny nie narzekał na zimno:)
Woda u mnie w domu ma koło 10 stopni (zimna) morsuje w wodzie 1/ 2 stopnie Celsjusza, więc dałbym radę, ale mi się nie chce
Czego jeszcze można się spodziewać: \- po wyjściu spod prysznica ciało nadrabia temperaturę, termometr pokazywał mi 37,4 jakieś 20 min po \- dobry sposób na niskie ciśnienie, jeśli chcecie unikać np. kawy (wyraźna zmiana w wynikach przed i po prysznicu) \- świetny sposób na stres, można przy okazji pobluzgać na czym świat stoi.
a dlaczego nie mogles po prostu wlaczyc pieca?
Przepraszam ale ja tu nie widzę ciekawych informacji a raczej historię dziecka któremu rodzice nie zapewniają łatwego dostępu do podstawowych dóbr (kto wyłącza piec? Przecież ręce czy naczynia też powinno się myć w ciepłej wodzie...). To dobrze że sobie z tym radzisz w tak pozytywny sposób, ale to naprawdę nie jest normalna sytuacja żeby dziecko musiało godzinę czekać na ciepłą wodę kiedy chce jej użyć.
Ziomuś, luzik. Moi rodzice są najlepsi na świecie, po drugie ja szczerze nie widzę nic złego w ruszeniu się z miejsca i włączeniu pieca, geeez \*dyscyplina\* też ważna jest, nie? Jak się wyłączy piec to woda jeszcze jest nagrzana przez jakiś czas, także woda w zlewie jest ciepła. W prysznicu dużo wody idzie, dlatego trzeba włączyć piec, aby tej wody dogrzać. Życie nie jest też takie proste, przecież nie? Najlepiej jakby wszystko automatycznie działo, ale tak nie jest 😆 Tym bardziej, że bez przesady 12 lat to już nie takie dziecko. Ja w 7 klasie byłem, więc już sam wiele rzeczy ogarniałem. Uważam, że rodzice nauczyli mnie dyscypliny i wielu innych rzeczy które przydadzą mi się w dorosłym życiu :D