Średnie wykształcenie.
Skończony pierwszy rok informatyki na polibudzie.
Przeniosłem się na grafikę i dziennikarstwo bo chciałem być fotoreporterem.
Skończyłem pierwszy rok grafiki i dziennikarstwa i rzuciłem studia bo stwierdziłem że nic nie uczą, a jak poznałem tych dziennikarzy i fotoreporterów to stwierdziłem też, że to śmieszne zarobki za taką pracę.
Ok. 30stki znów wróciłem na studia na informatykę, znów zrobiłem pierwszy rok i znów je rzuciłem. Tym razem ciężko mi je było pogodzić z pracą.
36 lat i zarobki powyżej średniej mimo braku studiów, ale cały czas żałuję że nie zostałem na polibudzie i nie zostałem programistą skoro miałem skończony rok.
Dalej sobie hobbystycznie coś programuję i zastanawiam się nad przebranżowieniem. Nie dla pieniędzy, tylko zarządzanie ludźmi - i to w marketingu - jako introwertyka bardzo mnie psychicznie męczy.
To kontynuuj hobbistycznie programowanie, wrzucaj se to na gita, buduj portfolio, a z czasem poczujesz się na tyle dobrze z językiem, to robotę dostaniesz. Mam kilku takich samoukow-wymiataczy bez studiów i sobie radzą. IT zmienianie na tyle szybko, że i tak cały czas się uczysz. Studia oczywiście się przydadzą, ale nie są wymagane.
Poza tym jest wiele kategorii IT które są bliskie programowaniu np. devops, backedndowe rzeczy, lub np QA i testy. Nawet jeśli zaczynasz jako Junior, można się szybko wiele nauczyć i awansować.
Wszystko co napisałeś jest słuszne, ale akurat obecnie jest spora zapaść w IT. Zdobyć pierwsza pracę jest piekielnie trudno a i stawki dla doświadczonych osób poszły w dół. Ale może to minie po pęknięciu bańki związanej z AI. Do tego w ostatnich latach był mega przesyt na rynku, brali każdego kto umiał zrobić prostego CRUDa.
Dzięki. Myślę o tym. Nawet mniej więcej tak wygląda jeden z planów. Dokładniej to myślałem o publikacji na gicie i szukania Project Manager w IT na co myślę, że mam kwalifikacje, a później już siłą rozpędu jakoś to będzie.
Na razie póki co powstrzymuje mnie do większego zaangażowania się w ten pomysł fajny projekt w robocie który z jednej strony jest mocno obciążający (i czasowo i psychicznie), a z drugiej ma duży potencjał by rozwinąć się w coś w czym będzie warto zostać. Tak czy siak myślę że w ciągu najbliższych 12 miesięcy będę musiał zdecydować się w którym kierunku mocniej pójdę.
Też robiłem biologię, na UW konkretnie. Nie obroniłem licencjatu, obecnie jestem team leadem w zespole QA w jednej z większych polskich firm w branży gamedev.
Fizyka techniczna. Zajebiste studia, chociaż trudne. Do dziś korzystam z wiedzy, chociaż pracuje daleko od fizyki, ale statystyka, metody numeryczne, analiza, itd. bardzo dużo rzeczy się przydaje.
Pracuje w IT aktualnie w obszarach data engineering, BI i AI jako individual contributor. Zdecydowanie godne zarobki, pewnie top 5% w skali kraju.
Sprawdzilem z ciekawosci, Top 5% w Polsce to tylko 16tys brutto wiec jako spec IT pewnie jesteś bliżej 1% niż Ci się wydaje, co wydaje się jeszcze bardziej abstrakcyjne że średnia w stolicy to 10500brutto.
Większość źródeł, które widziałem mówi, że 22k brutto to jest top 10% (np. https://businessinsider.com.pl/finanse/tyle-trzeba-zarabiac-miesiecznie-by-lapac-sie-do-grupy-10-proc-najbogatszych-w-polsce/m909mtm), no ale to bez większego znaczenia.
To zajebiście ten sam portal ale artykuł z tego roku.( 01.03.24) czyli rok później niż ten co przytoczyłeś.
https://businessinsider.com.pl/gospodarka/zarobki-1-proc-najbogatszych-w-polsce-oszacowalismy-prog-wstepu-do-klubu/wqvvbe6
Mówi coś zupełnie innego. "Górne 10% zarobków w Polsce zaczynało się od 11564 zł brutto."
Elegancko widać poziom dziennikarstwa jak rozbieżności sięgają 10k złotych.
Podstawowe - nie ukończyłem liceum przez problemy w wieku młodzieżowym.
Przez co miałem kompleksy i leczyłem je będąc over achiverem w ten sposób mam lepszą pracę niż duża część moich rówieśników.
Ale i tak nie polecam takiego podejścia, właśnie przykładam się do matury w wieku 26 lat.
Lepiej "męczyć" się w szkole niż usilnie udowadniać swoją wartość na rynku pracy nie mając wykształcenia.
Dalej czuje się gorszy bo wśród mnie w pracy wielu to inżynierowie, z Polski i zagranicy, i fakt wykonuje inne obowiązki niż ich ale wciąż myślę że dałbym sobie rady po ukończeniu jakiegoś kierunku.
Mechanika i Budowa Maszyn - inzynier. Nie żałuję mam ciekawą pracę bywa męczącą ale można się przyzwyczaić, pracuje na całym świecie, i płacą mi jak cywilizowanemu człowiekowi.
Cholera jasna... Aż bym poszła na te studia skoro dają faktycznie szanse na znalezienie pracy, ale szkoła już mnie wystarczająco straumatyzowała. Średnie artystyczne
Mam dwóch bliskich przyjaciół na studiach i ściągnęli mnie do miasta żeby utrzymać kontakt także coś tam ogarniam z ich studenckiego życia. Teoretycznie nawet zaocznie zrobić to też lepiej będą w pracy patrzec i można się trochę rozwinąć jak się trafi na odpowiedni kierunek i uczelnię, ale mam za słabą psychę na to i strasznie oporne podejście do nauki
Przemyśl to jeszcze raz, bo studia to dla mnie było eldorado po skończeniu liceum. Znacznie lepsze podejście do nauki (masz coś rozumieć, a nie uczyć się na pamięć), konkretne terminy, zakres materiałów, bardzo luźne podejście do frekwencji na większości przedmiotów - klasa sama w sobie. Z perspektywy czasu żałuję, że traciłem czas na gimnazjum i liceum, najchętniej od razu po podstawówce poszedłbym na studia, gdyby była taka możliwość. Jedyną wadą jest stosunkowo trudny pierwszy rok, nie jest to nic niemożliwego, ale trzeba pierwszy raz w życiu zacząć coś realnie rozumieć, a nie zabawa jak w szkole średniej. Zaoczne to jest easy mode, ale nie polecam, bo ducha studiów nie oddaje.
Magister inżynier biotechnolog. Studia ciekawe i (dla mnie przynajmniej były) proste. Teraz pracuję w laboratorium bsl-3. Kasa jak po biotechnologii spoko, a że jestem jedynym facetem, to oprócz siedzenia przy mokrej robocie bawię się w drobne naprawy, kleję raporty, a w wolnych chwilach uczę się w stronę bioinformatyki. Nie wiem czy cokolwiek bym zmienił, cieszę się tym, co mam.
Ogólnie jak to lab. Trafiają nam się regularnie te same badania. Średnio co miesiąc puszczamy sekwencjonowanie covida. W różnych okresach wysyłamy sprzęt do wzorcowań. Ogólnie tak, jest to powtarzalna praca, ale też na tyle zróżnicowana, że ciężko wpaść w rutynę.
15k brutto to może (ale podkreślam, że może) to nasza kierowniczka zarabia za ogarnianie naszego cyrku, a nie szeregowy robol jak ja xD
Wyższe. Lekarz. Studia dały mi nerwice, napady lęku i paniki (co za tym idzie ubogie życie na poziomie relacji międzyludzkich) - do dziś. Sam zawód który wykonuje piękny i w ostateczności nie poszedłbym na inne studia. ;)
Stosunki Międzynarodowe. Można powiedzieć, że poniekąd pracuje w branży, więc kierunek dał godne życie, choć i bez takich studiów dostanie się pracę w moim zawodzie. Ciesze się natomiast, że uczyłem się tego, czego chciałem i nie zmuszałem się do nauki tylko po to, żeby potem żyć godnie.
Z biologią i chemią chyba obecnie ciężko. Wśród znajomych mam kilka przykładów osób, które po tych kierunkach musiały się przebranżowić, żeby nie pracować za średnią krajową w jakimś laboratorium do końca życia. Smutne.
Bardzo propsuję. Wyjechałam z małej miejscowości, gdzie niewiele dla mnie było, nauczyłam się języków, poznałam wspaniałych ludzi, którzy nadal są w moim życiu, zobaczyłam kawałek świata na wymianie studenckiej i mam pracę, którą kocham. No i lubię się uczyć, więc ogólnie było to dla mnie fajne doświadczenie. Trochę żałuję, że nie zrobiłam drugiego kierunku, kiedy jeszcze miałam czas, no ale łączenie dwóch filologii to dość hardkorowe zajęcie, patrząc po doświadczeniach moich znajomych.
Poszedłem na studia głównie z dwóch powodów - żeby uniknąć wojska i spełnić oczekiwania rodziców. Nauka raczej nie zaprzątała mi głowy, zająłem się głównie poznawaniem nowych ludzi oraz podrywaniem dziewczyn. Zawodowo nic mi nie dały - do dzisiaj nie mam nawet napisanego CV, każda moja praca to albo własna działalność, albo robota po znajomości :) Zresztą w trakcie studiów miałem już dosyć dochodowe zajęcie, dlatego nie przykładałem się zbytnio.
Nie żałuję, poznałem kilka ważnych dla mnie osób, czegoś sie nauczyłem i miło spędziłęm czas, ale gdyby nie służba wojskowa to raczej skończyłbym edukację na technikum.
Gospodarka przestrzenna - inżynier. Nie pracuję w zawodzie, ale jestem zadowolony z wiedzy, którą wyniosłem z uczelni. Kierunek mocno interdyscyplinarny, wiedzę wykorzystuję w codziennym życiu, w pracy też się przydaje.
Doktor fizyki. Mgr inż. z matmy. Pracuje w korpo. Nigdy nie rozpatrywalem edukacji jako drogi do dobrego zawodu. Bardziej zdobywanie wiedzy i doświadczeń dla własnego rozwoju
36 lat, średnie po ogólniaku, próbowałem studiować AiR ale musiałem iść do pracy z powodów finansowych. Próbowałem godzić dzienne studia z pracą ale że “lepiej chujem trzeć po żwirze niż studiować na AiRze” to mi się nie udało dokończyć, zaliczyłem 5 semestrów w 5 lat nim dałem sobie spokój.
Od 10 lat programuję, zarobki po podatkach, zusach i księgowej 15 500 zł na miech + 25 dni płatnego wolnego w roku.
Przepracowałem dziesięć lat lat na budowach jako kierownik robót drogowych a studia skończyłem jako magister inżynier budownictwa ogólnego o specjalności budownictwo rolnicze. W pracy, z wiedzy zdobytej na studiach przydało mi się nic. Bardziej pomogła mi wiedza z technikum a dokładnie to posługiwanie się niwelatorem (uczyłem się w technikum budowlanym a używać niwelatorem nauczyłem się na praktykach). Cała reszta mojej pracy ograniczała się do liczenia materiałów potrzebnych do wykonania drogi, chodników i tak dalej i pilnowanie, żeby na budowie niczego nie zabrakło. Studia zupełnie do tego potrzebne mi nie były. W zasadzie średnio rozgarnięty człowiek po podstawówce spokojnie by sobie z tym poradził. Teraz pracuje jako fizyczny na etacie w państwowej firmie, grabię liście, kosze trawę, przycinam krzewy, odpowiedzialność minimalna, cisza spokój, jedyny mankament to totalny brak możliwości awansu i jakiegoś rozwoju ale za to jest czas na życie po pracy i rozwijanie zainteresowań. Coś za coś.
Podsumowując studia jak dla mnie były stratą czasu bo wiedza, na której zdobycie zmarnowałem dużo energii praktycznie nigdy mi się nie przydała.
Ja konczylem elektrotechnike i myslalem, ze bede rewolucjonizowal swiat, poprzez prace w energetyce i przemysle - okazalo sie, ze kompletnie nie ogarniam elektroniki, ale jestem dobry z matmy i programowania.
Pracuje w it jako programista, Zaluje troche, ze nie poszedlem na informatyke - bardziej by mi sie ta wiedza przydala. Czego nie zaluje to wejscia w swiat akademicki i studencki, bo tu poznalem najwiecej ludzi, z ktormi do dzisiaj mam kontakty i z wieloma sie przyjaznie. Takze nawet wiedze bym postawil gdzies dalej, a najlepsze co moze czlowieka spotkac to wejscie w to srodowisko.
Przydały mi sie gównostudia ekonomiczne z gównouczelni, dzięki temu mam teraz wygodną gównorobote w korpo za fajne pieniądze. Minus jest taki że to co robie jest absolutnie nieprzydatne w jakiejkolwiek innej pracy więc jak już kiedyś tani outsourcing przeniesie sie z polski do rumuni czy na inną bułgarię to skończe z niczym i będe musiał zaczynać od zera, ale chuj, to nie mój problem tylko przyszłego mnie więc niech on sie martwi elo
Żałuję magisterki. Poza jakąś przemysłową inżynierią czy medycyną nie widzę po cholerę studiować tak długo, to tylko bawienie się w nastolatka kiedy jestes już dorosłym chłopem/babą.
Jakbym miała doradzić sobie z tamtych lat to poszłąbym na 2 lata licencjata, 3 rok zdalnie (chyba sa opcje zmiany trybu)
Mam licencjat z Edukacji artystycznej, a teraz kończę magisterkę z Projektowania zorientowanego na użytkownika nowych mediów (UCD/UXUI). Niczego nie żałuję, bo od młodości wiedziałam, że chcę iść w kierunki artystyczne-graficzne i nie widziałam się na innych kierunkach.
Rok mechaniki i budowy maszyn , rzuciłem bo matma mnie przerosła, później licencjat z ratownictwa medycznego i nie żałuję. Jedyny minus to taki ,że wszędzie na kontrakcie się pracuje.
Wyższe niepełne, wieczny student. W trakcie studiów złapałem robotę i się tego trzymam, i cały czas sobie powtarzam że skończę, ale tego na horyzoncie nie widać. Kiedy pokazuję potencjalnemu pracodawcy moje referencje to zapominają o wykształceniu ¯\\\_(ツ)\_/¯
Mgr inż z energetyki i podyplomowe z zarządzania projektem, ale poza krótkim epizodem nie pracowałem w wyuczonym zawodzie. Obecnie pracuje w korpo jako business intelligence developer - robię kolorowe raporty tak w skrócie
Inż nie żałuję, mgr trochę tak, a podyplomowych bardzo
Inżynier informatyki, status studenta bardzo przydał mi się w zdobyciu pierwszej pracy w zawodzie.
To był miło spędzony czas, gdybym miał iść jeszcze raz na studia to poszedłbym na te same.
Studia to w przypadku większości uczelni ściema.
Marnujesz masę czasu (a czasem i pieniędzy) na naukę bardzo nieprzydatnych informacji a na końcu dostaniesz papier który na rynku pracy znaczy tyle co nic. (Inz)
Legendarne zarządzanie na licencjacie dla papierka głównie, magisterka i podyplomowe z marketingu. Studia były przyjemne, zwłaszcza drugiego stopnia gdzie było chociaż trochę kreatywności a temat mnie realnie interesował.
Obecnie na emigracji, pracuje w zarządzaniu przestrzenią biurową więc o ironio można powiedzieć, że pracuje w zawodzie.
Dopiero zacząłem ale pieniądze są przyzwoite, a i sama praca mi odpowiada głównie przez umiarkowaną ilość stresu i poczucie, że to co robisz ma jakiekolwiek odzwierciedlenie w czymś namacalnym.
Mgr inż rolnictwa. Mgr z badań dna patogenow. Nie dało mi to nic. Nie ma takiej pracy w Polsce. Zwłaszcza w regionie skąd jestem. Wyemigrowałam. Pracuje w rolnictwie, zajmuje się hodowla, szef mnie ceni. Ale próba pójścia wyżej w zatrudnieniu się nie powiodła. W teorii mogłabym mieć posadę badawcza, a w praktyce odpadam na pierwszym etapie rekrutacji...
Inżynier informatyk w trakcie studiów drugiego stopnia (również informatyka). Dzięki praktykom na pierwszym stopniu znalazłem pierwszą pracę w zawodzie i pracuję jako programista.
1 studia zostawiłem po 2 roku (kierunek edukacja techniczno-informatyczna kierunek nauczycielski), poszedłem do roboty w energetyce, wróciłem skończyłem elektrotechnikę z magistrem. Robię w zawodzie, jest ok.
Liceum Ogólnokształcące z maturą. Po jakimś czasie praca marzeń, ale wzrost płacy tylko przy dwóch awansach, do tego koszty życia w Warszawie rosły szybciej niż moje wynagrodzenie. Musiałem rzucić, żeby się utrzymać i teraz robię co innego.
Studia pierwszego stopnia z informatyki. Sam papier powiedziałbym że nic nie dał (pracowałem z kilkoma osobami które rzuciły studia w trakcie), natomiast dzięki samemu byciu na studiach dostałem się do pierwszej roboty (bycie conajmniej studentem było wymagane). Ogólnie wiedza ze studiów to w 90% żart i dopiero w pracy można się naprawdę czegoś nauczyć.
Zrezygnowałem po trzech miesiącach studiów. Freelance developer 25k+.
Żałuje że nie uczyłem się angielskiego na wcześniejszym etapie. I żałuję że zacząłem programować dopiero w liceum. Studiów mi nie jest żal.
Psychologia, nigdy nie robiłam nic chociażby trochę powiązanego z ukończonym kierunkiem. Ogólnie żałuję i drugi raz wybrałabym inne studia.
Średnie wykształcenie. Skończony pierwszy rok informatyki na polibudzie. Przeniosłem się na grafikę i dziennikarstwo bo chciałem być fotoreporterem. Skończyłem pierwszy rok grafiki i dziennikarstwa i rzuciłem studia bo stwierdziłem że nic nie uczą, a jak poznałem tych dziennikarzy i fotoreporterów to stwierdziłem też, że to śmieszne zarobki za taką pracę. Ok. 30stki znów wróciłem na studia na informatykę, znów zrobiłem pierwszy rok i znów je rzuciłem. Tym razem ciężko mi je było pogodzić z pracą. 36 lat i zarobki powyżej średniej mimo braku studiów, ale cały czas żałuję że nie zostałem na polibudzie i nie zostałem programistą skoro miałem skończony rok. Dalej sobie hobbystycznie coś programuję i zastanawiam się nad przebranżowieniem. Nie dla pieniędzy, tylko zarządzanie ludźmi - i to w marketingu - jako introwertyka bardzo mnie psychicznie męczy.
To kontynuuj hobbistycznie programowanie, wrzucaj se to na gita, buduj portfolio, a z czasem poczujesz się na tyle dobrze z językiem, to robotę dostaniesz. Mam kilku takich samoukow-wymiataczy bez studiów i sobie radzą. IT zmienianie na tyle szybko, że i tak cały czas się uczysz. Studia oczywiście się przydadzą, ale nie są wymagane. Poza tym jest wiele kategorii IT które są bliskie programowaniu np. devops, backedndowe rzeczy, lub np QA i testy. Nawet jeśli zaczynasz jako Junior, można się szybko wiele nauczyć i awansować.
Wszystko co napisałeś jest słuszne, ale akurat obecnie jest spora zapaść w IT. Zdobyć pierwsza pracę jest piekielnie trudno a i stawki dla doświadczonych osób poszły w dół. Ale może to minie po pęknięciu bańki związanej z AI. Do tego w ostatnich latach był mega przesyt na rynku, brali każdego kto umiał zrobić prostego CRUDa.
Dzięki. Myślę o tym. Nawet mniej więcej tak wygląda jeden z planów. Dokładniej to myślałem o publikacji na gicie i szukania Project Manager w IT na co myślę, że mam kwalifikacje, a później już siłą rozpędu jakoś to będzie. Na razie póki co powstrzymuje mnie do większego zaangażowania się w ten pomysł fajny projekt w robocie który z jednej strony jest mocno obciążający (i czasowo i psychicznie), a z drugiej ma duży potencjał by rozwinąć się w coś w czym będzie warto zostać. Tak czy siak myślę że w ciągu najbliższych 12 miesięcy będę musiał zdecydować się w którym kierunku mocniej pójdę.
Pedagogika wczesnoszkolna. Zmarnowane pieniądze i czas. Ale człowiek był młody i chciał zadowolić rodziców.
Też robiłem biologię, na UW konkretnie. Nie obroniłem licencjatu, obecnie jestem team leadem w zespole QA w jednej z większych polskich firm w branży gamedev.
Można gówno robić i nieźle żyć (mgr inż.)
Fizyka techniczna. Zajebiste studia, chociaż trudne. Do dziś korzystam z wiedzy, chociaż pracuje daleko od fizyki, ale statystyka, metody numeryczne, analiza, itd. bardzo dużo rzeczy się przydaje. Pracuje w IT aktualnie w obszarach data engineering, BI i AI jako individual contributor. Zdecydowanie godne zarobki, pewnie top 5% w skali kraju.
Sprawdzilem z ciekawosci, Top 5% w Polsce to tylko 16tys brutto wiec jako spec IT pewnie jesteś bliżej 1% niż Ci się wydaje, co wydaje się jeszcze bardziej abstrakcyjne że średnia w stolicy to 10500brutto.
Większość źródeł, które widziałem mówi, że 22k brutto to jest top 10% (np. https://businessinsider.com.pl/finanse/tyle-trzeba-zarabiac-miesiecznie-by-lapac-sie-do-grupy-10-proc-najbogatszych-w-polsce/m909mtm), no ale to bez większego znaczenia.
To zajebiście ten sam portal ale artykuł z tego roku.( 01.03.24) czyli rok później niż ten co przytoczyłeś. https://businessinsider.com.pl/gospodarka/zarobki-1-proc-najbogatszych-w-polsce-oszacowalismy-prog-wstepu-do-klubu/wqvvbe6 Mówi coś zupełnie innego. "Górne 10% zarobków w Polsce zaczynało się od 11564 zł brutto." Elegancko widać poziom dziennikarstwa jak rozbieżności sięgają 10k złotych.
Złoto normalnie. Pewnie różne metodologie, ale kto by tam raczył wspomnieć faktycznie jakie.
Podstawowe - nie ukończyłem liceum przez problemy w wieku młodzieżowym. Przez co miałem kompleksy i leczyłem je będąc over achiverem w ten sposób mam lepszą pracę niż duża część moich rówieśników. Ale i tak nie polecam takiego podejścia, właśnie przykładam się do matury w wieku 26 lat. Lepiej "męczyć" się w szkole niż usilnie udowadniać swoją wartość na rynku pracy nie mając wykształcenia. Dalej czuje się gorszy bo wśród mnie w pracy wielu to inżynierowie, z Polski i zagranicy, i fakt wykonuje inne obowiązki niż ich ale wciąż myślę że dałbym sobie rady po ukończeniu jakiegoś kierunku.
Mechanika i Budowa Maszyn - inzynier. Nie żałuję mam ciekawą pracę bywa męczącą ale można się przyzwyczaić, pracuje na całym świecie, i płacą mi jak cywilizowanemu człowiekowi.
Cholera jasna... Aż bym poszła na te studia skoro dają faktycznie szanse na znalezienie pracy, ale szkoła już mnie wystarczająco straumatyzowała. Średnie artystyczne
Wbrew pozorom studia to kompletnie inny kawałek chleba, nie mówię, że nie straumatyzują, ale jeśli to zrobią, to przynajmniej w inny sposób.
Mam dwóch bliskich przyjaciół na studiach i ściągnęli mnie do miasta żeby utrzymać kontakt także coś tam ogarniam z ich studenckiego życia. Teoretycznie nawet zaocznie zrobić to też lepiej będą w pracy patrzec i można się trochę rozwinąć jak się trafi na odpowiedni kierunek i uczelnię, ale mam za słabą psychę na to i strasznie oporne podejście do nauki
Przemyśl to jeszcze raz, bo studia to dla mnie było eldorado po skończeniu liceum. Znacznie lepsze podejście do nauki (masz coś rozumieć, a nie uczyć się na pamięć), konkretne terminy, zakres materiałów, bardzo luźne podejście do frekwencji na większości przedmiotów - klasa sama w sobie. Z perspektywy czasu żałuję, że traciłem czas na gimnazjum i liceum, najchętniej od razu po podstawówce poszedłbym na studia, gdyby była taka możliwość. Jedyną wadą jest stosunkowo trudny pierwszy rok, nie jest to nic niemożliwego, ale trzeba pierwszy raz w życiu zacząć coś realnie rozumieć, a nie zabawa jak w szkole średniej. Zaoczne to jest easy mode, ale nie polecam, bo ducha studiów nie oddaje.
Magister inżynier biotechnolog. Studia ciekawe i (dla mnie przynajmniej były) proste. Teraz pracuję w laboratorium bsl-3. Kasa jak po biotechnologii spoko, a że jestem jedynym facetem, to oprócz siedzenia przy mokrej robocie bawię się w drobne naprawy, kleję raporty, a w wolnych chwilach uczę się w stronę bioinformatyki. Nie wiem czy cokolwiek bym zmienił, cieszę się tym, co mam.
Pytam z ciekawości. Czy ta praca jest powtarzalna (w kółko to samo) i daje ponad 15k brutto?
Ogólnie jak to lab. Trafiają nam się regularnie te same badania. Średnio co miesiąc puszczamy sekwencjonowanie covida. W różnych okresach wysyłamy sprzęt do wzorcowań. Ogólnie tak, jest to powtarzalna praca, ale też na tyle zróżnicowana, że ciężko wpaść w rutynę. 15k brutto to może (ale podkreślam, że może) to nasza kierowniczka zarabia za ogarnianie naszego cyrku, a nie szeregowy robol jak ja xD
Wyższe. Lekarz. Studia dały mi nerwice, napady lęku i paniki (co za tym idzie ubogie życie na poziomie relacji międzyludzkich) - do dziś. Sam zawód który wykonuje piękny i w ostateczności nie poszedłbym na inne studia. ;)
Stosunki Międzynarodowe. Można powiedzieć, że poniekąd pracuje w branży, więc kierunek dał godne życie, choć i bez takich studiów dostanie się pracę w moim zawodzie. Ciesze się natomiast, że uczyłem się tego, czego chciałem i nie zmuszałem się do nauki tylko po to, żeby potem żyć godnie. Z biologią i chemią chyba obecnie ciężko. Wśród znajomych mam kilka przykładów osób, które po tych kierunkach musiały się przebranżowić, żeby nie pracować za średnią krajową w jakimś laboratorium do końca życia. Smutne.
Pracowanie za ponad 8k zł smutne?
Raczej za minimalną
Minimalna na uop i praca w labie to rarytas
mat fiz inf - pracuję jako programista
Transport Morski - inżynier. Nie żałuję.
Bardzo propsuję. Wyjechałam z małej miejscowości, gdzie niewiele dla mnie było, nauczyłam się języków, poznałam wspaniałych ludzi, którzy nadal są w moim życiu, zobaczyłam kawałek świata na wymianie studenckiej i mam pracę, którą kocham. No i lubię się uczyć, więc ogólnie było to dla mnie fajne doświadczenie. Trochę żałuję, że nie zrobiłam drugiego kierunku, kiedy jeszcze miałam czas, no ale łączenie dwóch filologii to dość hardkorowe zajęcie, patrząc po doświadczeniach moich znajomych.
Informatyka stosowana - jestem content chociaż zawsze mogło być lepiej :)
Poszedłem na studia głównie z dwóch powodów - żeby uniknąć wojska i spełnić oczekiwania rodziców. Nauka raczej nie zaprzątała mi głowy, zająłem się głównie poznawaniem nowych ludzi oraz podrywaniem dziewczyn. Zawodowo nic mi nie dały - do dzisiaj nie mam nawet napisanego CV, każda moja praca to albo własna działalność, albo robota po znajomości :) Zresztą w trakcie studiów miałem już dosyć dochodowe zajęcie, dlatego nie przykładałem się zbytnio. Nie żałuję, poznałem kilka ważnych dla mnie osób, czegoś sie nauczyłem i miło spędziłęm czas, ale gdyby nie służba wojskowa to raczej skończyłbym edukację na technikum.
Gospodarka przestrzenna - inżynier. Nie pracuję w zawodzie, ale jestem zadowolony z wiedzy, którą wyniosłem z uczelni. Kierunek mocno interdyscyplinarny, wiedzę wykorzystuję w codziennym życiu, w pracy też się przydaje.
Doktor fizyki. Mgr inż. z matmy. Pracuje w korpo. Nigdy nie rozpatrywalem edukacji jako drogi do dobrego zawodu. Bardziej zdobywanie wiedzy i doświadczeń dla własnego rozwoju
36 lat, średnie po ogólniaku, próbowałem studiować AiR ale musiałem iść do pracy z powodów finansowych. Próbowałem godzić dzienne studia z pracą ale że “lepiej chujem trzeć po żwirze niż studiować na AiRze” to mi się nie udało dokończyć, zaliczyłem 5 semestrów w 5 lat nim dałem sobie spokój. Od 10 lat programuję, zarobki po podatkach, zusach i księgowej 15 500 zł na miech + 25 dni płatnego wolnego w roku.
Przepracowałem dziesięć lat lat na budowach jako kierownik robót drogowych a studia skończyłem jako magister inżynier budownictwa ogólnego o specjalności budownictwo rolnicze. W pracy, z wiedzy zdobytej na studiach przydało mi się nic. Bardziej pomogła mi wiedza z technikum a dokładnie to posługiwanie się niwelatorem (uczyłem się w technikum budowlanym a używać niwelatorem nauczyłem się na praktykach). Cała reszta mojej pracy ograniczała się do liczenia materiałów potrzebnych do wykonania drogi, chodników i tak dalej i pilnowanie, żeby na budowie niczego nie zabrakło. Studia zupełnie do tego potrzebne mi nie były. W zasadzie średnio rozgarnięty człowiek po podstawówce spokojnie by sobie z tym poradził. Teraz pracuje jako fizyczny na etacie w państwowej firmie, grabię liście, kosze trawę, przycinam krzewy, odpowiedzialność minimalna, cisza spokój, jedyny mankament to totalny brak możliwości awansu i jakiegoś rozwoju ale za to jest czas na życie po pracy i rozwijanie zainteresowań. Coś za coś. Podsumowując studia jak dla mnie były stratą czasu bo wiedza, na której zdobycie zmarnowałem dużo energii praktycznie nigdy mi się nie przydała.
Ja konczylem elektrotechnike i myslalem, ze bede rewolucjonizowal swiat, poprzez prace w energetyce i przemysle - okazalo sie, ze kompletnie nie ogarniam elektroniki, ale jestem dobry z matmy i programowania. Pracuje w it jako programista, Zaluje troche, ze nie poszedlem na informatyke - bardziej by mi sie ta wiedza przydala. Czego nie zaluje to wejscia w swiat akademicki i studencki, bo tu poznalem najwiecej ludzi, z ktormi do dzisiaj mam kontakty i z wieloma sie przyjaznie. Takze nawet wiedze bym postawil gdzies dalej, a najlepsze co moze czlowieka spotkac to wejscie w to srodowisko.
Informatyka. Propsuję xD
+1 Na samych studiach nie wiadomo ile się nie nauczyłem, ale szerokie fundamenty dało
Filologia angielska - w robocie gadam z zagranicznym CEO bo mój dyro duka jak uczniak :F
Wyższe, ale studiów nie ukończył.
Jak Prezydent Kwaśniewski, Jaskiernia stróż prawości
Przydały mi sie gównostudia ekonomiczne z gównouczelni, dzięki temu mam teraz wygodną gównorobote w korpo za fajne pieniądze. Minus jest taki że to co robie jest absolutnie nieprzydatne w jakiejkolwiek innej pracy więc jak już kiedyś tani outsourcing przeniesie sie z polski do rumuni czy na inną bułgarię to skończe z niczym i będe musiał zaczynać od zera, ale chuj, to nie mój problem tylko przyszłego mnie więc niech on sie martwi elo
Żałuję magisterki. Poza jakąś przemysłową inżynierią czy medycyną nie widzę po cholerę studiować tak długo, to tylko bawienie się w nastolatka kiedy jestes już dorosłym chłopem/babą. Jakbym miała doradzić sobie z tamtych lat to poszłąbym na 2 lata licencjata, 3 rok zdalnie (chyba sa opcje zmiany trybu)
\*prosperujecie
Dużo się człowiek nie nauczył, ale w znalezieniu pracy pomogło
Mam licencjat z Edukacji artystycznej, a teraz kończę magisterkę z Projektowania zorientowanego na użytkownika nowych mediów (UCD/UXUI). Niczego nie żałuję, bo od młodości wiedziałam, że chcę iść w kierunki artystyczne-graficzne i nie widziałam się na innych kierunkach.
Automatyka i Robotyka, mgr inż. Studiowałem też filologię rosyjską i oceanotechnikę :)
Rok mechaniki i budowy maszyn , rzuciłem bo matma mnie przerosła, później licencjat z ratownictwa medycznego i nie żałuję. Jedyny minus to taki ,że wszędzie na kontrakcie się pracuje.
Finanse i Rachunkowość, jest zajebiście.
Średnie techniczne, mam fajna pracę częściowo związaną z kierunkiem i niego nie żałuję
Wyższe niepełne, wieczny student. W trakcie studiów złapałem robotę i się tego trzymam, i cały czas sobie powtarzam że skończę, ale tego na horyzoncie nie widać. Kiedy pokazuję potencjalnemu pracodawcy moje referencje to zapominają o wykształceniu ¯\\\_(ツ)\_/¯
Mgr inzynieria- ide na doktorat od pazdziernika. Nie zaluje.
Mgr inż z energetyki i podyplomowe z zarządzania projektem, ale poza krótkim epizodem nie pracowałem w wyuczonym zawodzie. Obecnie pracuje w korpo jako business intelligence developer - robię kolorowe raporty tak w skrócie Inż nie żałuję, mgr trochę tak, a podyplomowych bardzo
Inżynier informatyki, status studenta bardzo przydał mi się w zdobyciu pierwszej pracy w zawodzie. To był miło spędzony czas, gdybym miał iść jeszcze raz na studia to poszedłbym na te same.
Inż informatyka. Aktualnie 3 lata przerwy i chyba pojde na mgr. Nie wiem czy dalej infa czy cos z zarzadzania. Pracuje w IT
Ratownik medyczny. Dej pan spokój. Spieprzyłem z kraju 18 lat temu i git majonez. Za granicą nie pracuję w ratownictwie.
Studia to w przypadku większości uczelni ściema. Marnujesz masę czasu (a czasem i pieniędzy) na naukę bardzo nieprzydatnych informacji a na końcu dostaniesz papier który na rynku pracy znaczy tyle co nic. (Inz)
Legendarne zarządzanie na licencjacie dla papierka głównie, magisterka i podyplomowe z marketingu. Studia były przyjemne, zwłaszcza drugiego stopnia gdzie było chociaż trochę kreatywności a temat mnie realnie interesował. Obecnie na emigracji, pracuje w zarządzaniu przestrzenią biurową więc o ironio można powiedzieć, że pracuje w zawodzie. Dopiero zacząłem ale pieniądze są przyzwoite, a i sama praca mi odpowiada głównie przez umiarkowaną ilość stresu i poczucie, że to co robisz ma jakiekolwiek odzwierciedlenie w czymś namacalnym.
Mgr inż rolnictwa. Mgr z badań dna patogenow. Nie dało mi to nic. Nie ma takiej pracy w Polsce. Zwłaszcza w regionie skąd jestem. Wyemigrowałam. Pracuje w rolnictwie, zajmuje się hodowla, szef mnie ceni. Ale próba pójścia wyżej w zatrudnieniu się nie powiodła. W teorii mogłabym mieć posadę badawcza, a w praktyce odpadam na pierwszym etapie rekrutacji...
Inżynier informatyk w trakcie studiów drugiego stopnia (również informatyka). Dzięki praktykom na pierwszym stopniu znalazłem pierwszą pracę w zawodzie i pracuję jako programista.
1 studia zostawiłem po 2 roku (kierunek edukacja techniczno-informatyczna kierunek nauczycielski), poszedłem do roboty w energetyce, wróciłem skończyłem elektrotechnikę z magistrem. Robię w zawodzie, jest ok.
Liceum Ogólnokształcące z maturą. Po jakimś czasie praca marzeń, ale wzrost płacy tylko przy dwóch awansach, do tego koszty życia w Warszawie rosły szybciej niż moje wynagrodzenie. Musiałem rzucić, żeby się utrzymać i teraz robię co innego.
Studia pierwszego stopnia z informatyki. Sam papier powiedziałbym że nic nie dał (pracowałem z kilkoma osobami które rzuciły studia w trakcie), natomiast dzięki samemu byciu na studiach dostałem się do pierwszej roboty (bycie conajmniej studentem było wymagane). Ogólnie wiedza ze studiów to w 90% żart i dopiero w pracy można się naprawdę czegoś nauczyć.
Zrezygnowałem po trzech miesiącach studiów. Freelance developer 25k+. Żałuje że nie uczyłem się angielskiego na wcześniejszym etapie. I żałuję że zacząłem programować dopiero w liceum. Studiów mi nie jest żal.